Przewodnik po egzaminach teologicznych
Przewodnik do teologicznego badania duchowego dziennika płomienia miłości
"Badanie teologiczne duchowego dziennika Płomienia Miłości" zlecone przez Jego Eminencję Pétera Kardynała Erdő i ukończone przez dr Zoltána Kovácsa może być zniechęcającym dokumentem. Niniejszy przewodnik ma pomóc wam, jako liderom Płomienia Miłości, którzy są odpowiedzialni za szerzenie, nauczanie, obronę i wyrażanie Płomienia Miłości, w zrozumieniu Egzaminu i leżącej u jego podstaw teologii. Jest on przeznaczony do czytania wraz z Egzaminem, a nie jako samodzielny dokument.
Prosta wiara, która podąża za głosem Ducha Świętego w naszym życiu i rozprzestrzenia się z serca do serca, jest piękna, godna podziwu i pożądana. Nie potrzebuje całego ciężaru badań teologicznych. Podczas jednej z naszych rozmów telefonicznych Győző Kindelmann, nasz obecny dyrektor międzynarodowy i wnuk Elizabeth, opowiedział, jak jego babcia została zaproszona do przemówienia. Teologowie zgłaszali różnego rodzaju zastrzeżenia, ale następnego dnia zwykli ludzie modlili się na różańcu Płomień Miłości!
Niemniej jednak, jako przywódcy, mamy obowiązek pójść dalej, ponieważ od czasu do czasu będziemy musieli bronić Płomienia Miłości, wyjaśniać go z teologiczną precyzją, odpowiadać na pytania, jakie mogą mieć oddani pod naszą opieką i kierować cenacle, który dryfuje poza ortodoksję i wpada w kłopoty. Ilekroć zwracaliśmy się z takimi kwestiami do Győző, on wskazywał nam drogę do Egzaminu. Dlatego modlę się, aby ten przewodnik uczynił Egzamin bardziej dostępnym dla was poprzez:
- Definiowanie terminów technicznych i pojęć zakładanych przez Egzamin
- Dostarczenie fragmentów Dziennika, o których mowa w Egzaminie, ale których brakuje w wielu naszych obecnych tłumaczeniach.
- Zapewnienie pomocnego kontekstu w razie potrzeby
Niech pomoże nam to uczynić naszą część, abyśmy byli jak najlepszymi narzędziami w rękach naszej Błogosławionej Matki, aby szerzyć Płomień Miłości Jej Niepokalanego Serca na całym świecie.
Dziennik a zdrowie duchowe i psychiczne Elżbiety
Dr Kovács szybko definiuje to, co nazywamy Dziennikiem i identyfikuje go jako Prywatne Objawienie: "Duchowy Dziennik Płomienia Miłości" zawiera prywatne objawienia otrzymane przez panią Károly Kindelmann. . między 1961 a 14 marca 1983. Madame Erzsébet zebrała te wiadomości w czterech tomach".
Jest to ważne dla nas jako liderów, ponieważ istnieją sekcje tego, co nazwaliśmy kompletnym lub Niebieskim Dziennikiem, które nie są częścią tej oficjalnej definicji Dziennika - w szczególności wiele krótkich sekcji od 1971 roku. Są to słowa Elizabeth, którymi podzieliła się z innymi. Ci inni przenieśli jej słowa z komunistycznych Węgier i dołączyli je do różnych wydań fragmentów Dziennika. Tak więc, w pewnym sensie, pomagają one tworzyć "ustną tradycję" Płomienia Miłości, ale nie są częścią "krytycznego wydania" Dziennika. I odwrotnie, istnieją fragmenty tych czterech tomów, których nie mamy jeszcze w języku angielskim. Czasami są to dłuższe sekcje, zwłaszcza z późniejszych lat, ale innym razem jest to kilka zdań tu i tam pośród tekstu, który już mamy.
Następnie dr Kovács przechodzi do oceny samej Elżbiety, czego dowodem jest Dziennik. Zauważa, że jej myśli są logiczne, jej duchowość dojrzała, dobrze ukierunkowana i posłuszna Kościołowi i nie ma widocznej choroby psychicznej. Następnie zwraca uwagę na teologiczną ocenę wiadomości w sekcji szóstej. To właśnie na niej chcemy się skupić w tym przewodniku.
Teologia wiadomości
Dr Kovács szybko potwierdza, że świadectwo z zewnątrz potwierdza, że relacja w Dzienniku jest zgodna z doświadczeniami Elżbiety, łączy ją z kultem Niepokalanego Serca Maryi i Najświętszego Serca Jezusa oraz odnosi się do jedynej "autodefinicji", tj. sytuacji, w której Maryja przyjmuje imię dla siebie, a mianowicie "Piękny Promień Świtu".
Dr Kovács zauważa następnie, że w Dzienniczku Płomień Miłości jest zawsze w kontekście serca Maryi. Jest to ważne, ponieważ koncepcja Płomienia Miłości jest używana w innych miejscach w Kościele i pismach świętych, ale nie zawsze w tym samym kontekście. Często używa się go w kontekście Ducha Świętego. To prawda, ale dla nas w Płomieniu Miłości i w Dzienniczku jest to zawsze Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi.
Następnie potwierdza to, co często podkreślamy, a Maryja stwierdza tak wyraźnie, tj. że Płomieniem Miłości Niepokalanego Serca Maryi jest sam Jezus.
Płomień Łaski Miłości
Kolejna część Egzaminu Teologicznego wyjaśnia ważną dyskusję, którą przeprowadziliśmy i temat, który przysporzył Ruchowi pewnych kłopotów. Czy istnieje łaska Płomienia Miłości? Egzamin jednoznacznie stwierdza, że tak. "Płomień Miłości jest przedstawiony przez Madame Erzsébet jako łaska Boża". Należy zwrócić uwagę na ważne komentarze w przypisie nr 38:
Kluczowy punkt:
Płomień Miłości jest łaską. Jest siłą, która przenika serce i wolę. Siłą, która przywraca w nas wartości; siłą, która nas przemienia, uczy nas kochać, czyni nas chętnymi Jezusowi i pomaga nam skutecznie i wytrwale uczestniczyć w dziele zbawienia duszy, całkowicie utożsamiając się z Chrystusem. Płomień Miłości pomaga zrozumieć wolę Najświętszej Dziewicy. Pomaga nam obiektywnie rozpoznać naszą sytuację... Płomień miłości jest łaską lub narzędziem, które pomaga nam zrozumieć czyny Najświętszej Dziewicy i daje moc do realizacji Jej oferty, zadośćuczynienia i apostolstwa. A jego jedynym celem jest to, aby ani jedna dusza nie została potępiona. Płomień Miłości to Jezus Chrystus działający w nas i przez nas. Antalóczi L., Jelenések, üzenetek és a jövő. A jelentősebb magánkinyilatkoztatások és üzenetek szintézise 1830-tól napjainkig, Eger 2000, 17
Jednak ta dyskusja i późniejsza głębsza dyskusja na temat łaski wykorzystują pewne techniczne terminy, takie jak "gratia gratis data" oraz kontekst teologiczny, którego większość z nas może nie mieć. W związku z tym wydaje się właściwe, aby zrobić chwilę dygresji, aby przedstawić pewne słownictwo i pojęcia potrzebne do zrozumienia różnych sposobów, w jakie Egzamin Teologiczny używa słowa "łaska", abyśmy dokładnie wiedzieli, co mamy na myśli, kiedy mówimy o Płomieniu Miłości łaski, a czego nie mamy na myśli.
Kluczowy punkt:
Jest to ważne dla nas jako liderów, ponieważ widzieliśmy już, jak termin Łaska Płomienia Miłości jest nadużywany na naszą niekorzyść. Na przykład, mieliśmy wyznawców, którzy twierdzili, że łaska Płomienia Miłości zastępuje "starą" Łaskę Uświęcającą. Jest to wręcz herezja, która nie pomoże nam zyskać wiarygodności przed naszymi pastorami i biskupami, a także sprowadzi naszych ludzi na manowce. Jako liderzy "Ruchu Łaski" musimy rozumieć łaskę lepiej niż przeciętny katolik.
Czym jest łaska?
To zależy od tego, co masz na myśli! Jakkolwiek głupia wydaje się ta odpowiedź, jest ona prawdziwa. Samo słowo "łaska" jest bardzo szerokie i dlatego może być używane na kilka różnych sposobów. Dlatego musimy wiedzieć, o który sposób chodzi, gdy je czytamy. W najbardziej dosłownym znaczeniu oznacza ono "dar" od łacińskiego "gratia" i greckiego "charis". Można zauważyć podobieństwo do angielskich słów takich jak gratuity i charism.
Aby pomóc nam zrozumieć sposób, w jaki słowo "łaska" jest używane w różny sposób w różnych kontekstach w Biblii i w nauczaniu Kościoła, Kościół dzieli łaskę na różne typy i podtypy. Na najwyższym poziomie Kościół rozróżnia "łaskę darmową" (gratia gratis data po łacinie) i łaskę uświęcającą/rzeczywistą (gratia gratum faciens, np. w Ef 1:6). Istnieje dalsze rozróżnienie między łaską uświęcającą a łaską rzeczywistą. Wreszcie, w ramach łaski rzeczywistej rozróżniamy łaskę działającą i współpracującą. Różnica między nimi jest kluczowa dla zrozumienia "płomienia łaski miłości", ponieważ badanie teologiczne wykorzystuje wszystkie te znaczenia.
Jakie są więc różnice? Zacznijmy od łaski darmowej w porównaniu z łaską uświęcającą / rzeczywistą. Jest to o wiele prostsze niż same onieśmielające słowa! Bardzo prosto: Łaska uświęcająca / rzeczywista jest dana komuś, aby uczynić go świętym, podczas gdy łaska darmowa jest dana komuś, aby pomóc mu uczynić innych świętymi. Na przykład łaska, którą otrzymujemy podczas chrztu, jest łaską uświęcającą, ponieważ jej celem jest uczynienie nas świętymi; być może możemy pomyśleć o tym, kiedy apostołowie po raz pierwszy otrzymali Ducha Świętego w Ewangelii Jana 20:22. W przeciwieństwie do tego, jeśli otrzymujemy dar, łaskę nauczania lub uzdrawiania, jest to łaska darmowa, tj. nie jest nam dana ze względu na nas, ale ze względu na innych, dla których używamy tej łaski, np. Ef 4: 7-8,11-13; być może pomyśl o zstąpieniu Ducha Świętego na uczniów w dniu Pięćdziesiątnicy w Dziejach Apostolskich 2 (przypomnijmy, że otrzymali oni już Ducha Świętego w Jana 20). Nawiasem mówiąc, jest to biblijne uzasadnienie oddzielnego udzielania sakramentów chrztu i bierzmowania w zachodnich obrządkach Kościoła katolickiego; wierzę, że obrządki wschodnie nadal utrzymują je razem.
A co z łaską uświęcającą (lub nawykową) w porównaniu z łaską rzeczywistą? Łaska uświęcająca ustanawia odbiorcę w stanie łaski, podczas gdy łaska uczynkowa pomaga mu osiągnąć stan łaski w konkretnym dobrym uczynku. Łaska uczynkowa jest aktywna w określonym czasie i ustaje wraz z uczynkiem, podczas gdy łaska uświęcająca lub habitualna jest w nas zawsze aktywna.
Wreszcie, nawet jeśli rzeczywista łaska pomaga nam w danym momencie w konkretnym dobrym uczynku, teologowie rozróżniają między łaską, która pobudza nas do pierwszego pragnienia czynu, a łaską, która pomaga nam dokonać tego czynu, gdy już tego pragniemy (Flp 2:13). Inspiracja do pragnienia dobrego uczynku pochodzi od Boga bez naszego udziału i jest nazywana łaską operatywną - jest to Bóg bezpośrednio działający w naszym życiu, bez konieczności działania z naszej strony. Gdy otrzymamy natchnienie do dobrego czynu, musimy chcieć go dokonać, to znaczy musimy współpracować z Bożą Łaską Operatywną, ale nawet wtedy często brakuje nam siły, by zrobić to, co chcemy (Rz 7:18-25). Tak więc Bóg dostarcza Łaski Współpracy, aby dać nam siłę do czynienia tego, czego pragniemy w odpowiedzi na inspirację Jego Łaski Operatywnej. Stąd mamy łaskę, by chcieć (operatywną) i działać (współpracującą) dla Jego upodobania (Flp 2:13).
Łaska w dzienniku i egzaminie teologicznym
Zarówno w Dzienniczku, jak i w teologicznym badaniu Dzienniczka, słowo "łaska" jest używane na kilka różnych sposobów, które opisaliśmy powyżej. Na przykład, Badanie Teologiczne wyraźnie stwierdza, że przesłania Płomienia Miłości są łaską darmową (gratia gratis data):
Podobnie jak nadprzyrodzone przesłania i wizje w ogóle, alokucje Madame Erzsébet - zgodnie z klasycznym rozumieniem tych terminów - należą do kategorii gratia gratis data, ponieważ są boskimi darami, których celem jest budowanie wspólnoty Kościoła i pomaganie ludziom w zbawieniu. (Sekcja 6.4.6)
Zwróć także uwagę na ten fragment z Dziennika z 7-8 września 1962 r:
Podczas modlitwy przed świtem Najświętsza Dziewica rozmawiała ze mną o działaniu łaski Jej Płomienia Miłości.
Maryja: "Od dzisiaj, kiedy wraz z osobą wyznaczoną ci na towarzysza będziecie czuwać, wam, którzy już znacie Mój Płomień Miłości, udzielę następującej łaski: tak długo, jak będzie trwało wasze nocne czuwanie, Mój Płomień Miłości będzie działał na tych, którzy umierają na całym świecie. Oślepię szatana, aby mój Płomień, łagodny i pełen łaski, uratował ich od wiecznego potępienia".
. . . .
[To ogromna łaska. Jak mogę ją przyjąć? Poważne wątpliwości dotyczące tej łaski udzielonej mnie i mojemu towarzyszowi ciążą na mojej duszy.
Zauważmy, że ta łaska (jedna z wielu) jest udzielana Elżbiecie i jej towarzyszce, ale jej celem nie jest uświęcenie ich, ale raczej uświęcenie umierających. Jest to przykład darmowej łaski.
Z drugiej strony, zwróćmy uwagę na ten cytowany już opis z przypisu 38 Egzaminu Teologicznego:
Płomień Miłości jest łaską. Jest siłą, która przenika serce i wolę. Siłą, która przywraca w nas wartości; siłą, która nas przemienia, uczy nas kochać, czyni nas chętnymi Jezusowi i pomaga nam skutecznie i wytrwale uczestniczyć w dziele zbawienia duszy, całkowicie utożsamiając się z Chrystusem. Płomień Miłości pomaga zrozumieć wolę Najświętszej Dziewicy. Pomaga nam obiektywnie rozpoznać naszą sytuację... Płomień miłości jest łaską lub narzędziem, które pomaga nam zrozumieć czyny Najświętszej Dziewicy i daje moc do realizacji Jej oferty, zadośćuczynienia i apostolstwa. A jego jedynym celem jest to, aby ani jedna dusza nie została potępiona. Płomień Miłości to Jezus Chrystus działający w nas i przez nas.
To opisuje łaskę uświęcającą - "Jezusa Chrystusa działającego w nas swobodnie". I, jak zawsze wszystkim przypominamy, Płomień Miłości JEST Jezusem.
Zwróćmy uwagę na ten piękny opis Jezusa z 5 października 1962 roku:
Moja córko, bądź oknem Kościoła, które Moja Boska łaska czyni jasnym i lśniącym. Aby to urzeczywistnić, musisz nieustannie pracować, aby przez ciebie Boskie Słońce mogło świecić wszystkim tym w Moim Świętym Kościele, którzy są bliscy twojej duszy. Twoje okno otrzymuje jasność Mojego blasku i przekazuje jego światło. Ci, którzy są blisko ciebie, poczują Boskie Słońce świecące na nich przez ciebie. To sprawi, że owoc Mojego dzieła Zbawienia będzie bardziej obfity w duszach.
Pod koniec rozmowy Elżbiety z Jezusem 8 kwietnia 1962 roku widzimy, jak Jezus mówi: "Napełniam cię łaskami [zauważ, że jest to liczba mnoga], aby wzmocnić cię w niezwykły sposób". Jest to przykład Rzeczywistej Łaski, która daje nam wolę i siłę do czynienia dobrych uczynków, które Bóg dla nas przygotował.
W ten sposób widzimy, że Płomień Miłości "Łaska" zawiera różnorodne łaski. Na przykład, mówiliśmy o tym, że Płomień Miłości jest rakietą prowadzącą do świętości, ponieważ, gdy osobiście realizujemy wszystkie wielkie praktyki Płomienia Miłości - te wielkie kanały Łaski Uświęcającej, takie jak Msza Święta, Adoracja, modlitwa, post, czuwanie i ofiara w intymnym zjednoczeniu z Jezusem - to.... my są osobiście uświęceni; my są uświęcani - Łaską Uświęcającą. Jednocześnie wiemy, że nasze życie i modlitwa Płomieniem Miłości oślepia Szatana, więc inni widzimy, że nasza skrucha może prowadzić do inni do skruchy, abyśmy mogli przekazać Płomień Miłości do inni - wszystkie przykłady Gratuitous Grace.
Kiedy mówimy o Płomieniu Miłości "Łaska", używamy słowa łaska w jego najbardziej podstawowym znaczeniu - dar. Jest to wielki dar, który Maryja otrzymała dzięki zasługom ran Jezusa (przypomnijmy sobie, jak medytujemy nad tymi ranami). W darze Płomienia Miłości, w Płomieniu Łaski Miłości, jest wiele łask. W rzeczywistości, kiedy Maryja po raz pierwszy daje Elżbiecie Płomień Łaski Miłości 13 kwietnia 1962 roku, mówi o "łaskach" - w liczbie mnogiej:
Maryja: "Z tym Płomieniem pełnym łaski który daję ci z mojego serca, rozpal wszystkie serca w całym kraju. Niech ten Płomień przechodzi z serca do serca. To jest cud stający się płomieniem, którego oślepiające światło oślepi szatana. To jest ogień miłości zjednoczenia, który otrzymałem od Ojca Niebieskiego przez zasługi ran Mojego Boskiego Syna".
Nawet w tym jednym stwierdzeniu widzimy wiele form łaski. Dajemy innym Płomień Miłości z serca do serca - bezinteresowna łaska. Następnie jest ogień miłości zjednoczenia - Łaska Uświęcająca. Mamy też łaskę oślepiania szatana, która ma wymiar obu, tj. oślepiamy szatana w naszym życiu i życiu innych. Możemy myśleć o Łasce Płomienia Miłości, Darze Płomienia Miłości, jak o paczce wysłanej przez naszą matkę. Gdy ją otwieramy, znajdujemy w niej wszelkiego rodzaju cenne rzeczy, których potrzebujemy do życia. Jeśli więc wyobrazimy sobie Płomień Łaski Miłości jako dar wielu łask do rozpakowania, możemy zobaczyć to w ten sposób:
Kluczowy punkt:
Ta ilustracja nie ma być wyczerpująca ani ostateczna, ale po prostu ilustracyjna. Jeśli spróbujemy przyporządkować każdy aspekt Płomienia Miłości do jakiejś oznaczonej łaski, zawiążemy sobie węzły i sprawimy, że będzie to o wiele bardziej skomplikowane, niż powinno być. Prostota jest dobra. Wystarczy wiedzieć, że Płomień Łaski Miłości zawiera wiele łask. To pomaga nam zrozumieć, czym jest Płomień Łaski Miłości. Porozmawiajmy teraz o tym, czym on nie jest.
Czym nie jest Płomień Łaski Miłości?
Nie rozumiejąc tych niuansów łaski, tu i ówdzie pojawiły się pewne zniekształcenia Płomienia Łaski Miłości. Mogą być one przedstawiane przez osoby o bardzo dobrych intencjach, ale chcemy być w stanie szybko je wychwycić i skorygować, aby nie przedstawiały one błędnie Płomienia Miłości naszym Pasterzom i Biskupom i nie powodowały niełaski.
Część zamieszania może wynikać z wyrażenia: "Płomień miłości Niepokalanego Serca Maryi jest największą łaską daną ludzkości od czasu Wcielenia". Tego stwierdzenia nie ma nigdzie w Dzienniczku. Widzimy wiele podobnych stwierdzeń:
Od 1 sierpnia 1962 r:
Maryja: "Zapewniam cię, Mój maleńki, że nigdy przedtem nie oddałam w twoje ręce tak potężnej siły łaski, gorejącego płomienia miłości Mojego Serca. Odkąd Słowo stało się Ciałem, nie podjęłam większego ruchu niż Płomień Miłości Mojego Serca, który pędzi do ciebie. Do tej pory nic nie mogło tak zaślepić szatana.
Od 3 września 1962 r: Maryja: "Nigdy nie było takiego czasu łaski, odkąd Słowo stało się Ciałem. Oślepiający szatan wstrząśnie światem".
Od 19 października 1962 r:
Mój Płomień Miłości jest tak wielki, że nie mogę już dłużej trzymać go w sobie; wyskakuje na ciebie z wybuchową siłą. Moja miłość, która się rozprzestrzenia, pokona szatańską nienawiść, która zanieczyszcza świat, aby jak największa liczba dusz została uratowana przed potępieniem. Potwierdzam, że nigdy wcześniej nie było czegoś takiego. To mój największy cud, jakiego dokonuję dla wszystkich.
Od 24 marca 1963 r:
Mówił mi długo o czasie łaski i Duchu Miłości porównywalnym do pierwszej Pięćdziesiątnicy, zalewającym ziemię swoją mocą. To będzie wielki cud przyciągający uwagę całej ludzkości. Wszystko to jest efektem działania łaski Płomienia Miłości Najświętszej Dziewicy.
Ziemia została pokryta ciemnością z powodu braku wiary w duszę ludzkości i dlatego doświadczy wielkiego wstrząsu. Po nim ludzie uwierzą. Ten wstrząs, dzięki mocy wiary, stworzy nowy świat. Dzięki Płomieniowi Miłości Najświętszej Dziewicy wiara zakorzeni się w duszach, a oblicze ziemi zostanie odnowione, ponieważ "nic podobnego nie wydarzyło się, odkąd Słowo stało się Ciałem". Odnowa ziemi, choć zalana cierpieniami, dokona się mocą wstawiennictwa Najświętszej Dziewicy.
Od 28 lipca 1963 r: Maryja: "Moja mała karmelitanko, bez względu na trudności, jakie cię spotykają, nie rezygnuj z walki. Dzięki mojemu Płomieniowi Miłości, który teraz zsyłam na ziemię, rozpoczyna się na ziemi nowa era łaski, jakiej nigdy wcześniej nie znano. Bądź moim wiernym współpracownikiem".
Od 7 listopada 1963 r:
Mary: "Nie mogę już dłużej powstrzymywać mojego Płomienia Miłości w moim sercu. Niech przeskoczy do was wszystkich. Poczyń wszystkie przygotowania, aby wyruszyć. Tylko pierwszy krok jest trudny. Gdy tylko zostanie wykonany, Mój Płomień Miłości zmiecie z hukiem nieufność dusz. Nie napotykając oporu, Płomień oświeci dusze łagodnym światłem. Ci, którzy przyjmą Płomień Miłości, będą odurzeni obfitością łask i będą głosić wszędzie, jak powiedziałem wcześniej, że taki potok łaski nigdy nie został udzielony, odkąd Słowo stało się Ciałem ".
Od 17 stycznia 1964 r: Jezus: "Przez swoje potężne wstawiennictwo uzyskała ode Mnie dla rodzin ten wielki wylew łaski, który pragnie również rozszerzyć na cały świat. Jak powiedziała: "Nic porównywalnego z tym nie wydarzyło się, odkąd Słowo stało się Ciałem". "
Z 23 lutego 1964 roku: "ten kapłan zrozumiał zasadnicze przesłanie, którym jest 'oślepić szatana'. Jest to główny i jedyny cel Płomienia Miłości Najświętszej Dziewicy. Ona sama obiecała wylanie łask tak wielkich, jakie nie miały miejsca na ziemi, odkąd Słowo stało się Ciałem".
Możemy więc mówić o wielkim wylaniu łask, wielkim wylaniu łask, erze łask, czasie łask, ale nie o "największej łasce". Stwierdzenie "Płomień miłości Niepokalanego Serca Maryi jest największą łaską daną ludzkości od Wcielenia" widzimy dwukrotnie w uproszczonej wersji Dzienniczka, tj. w Brązowym Dzienniczku. Znajduje się on w "Osobistym wkładzie tłumacza" i na końcu sekcji "Historia Płomienia Miłości i Dzienniczka Duchowego". Rozmawiałem z bardzo świętym księdzem, który opracował wersję uproszczoną i napisał wkład tłumacza, i zgodził się, że możemy chcieć zmienić jego sformułowanie, jeśli powoduje to zamieszanie.
Kluczowe punkty:
Nie kolejna forma łaski
Kiedy błędnie rozumiemy "Płomień Łaski Miłości" jako kolejną formę łaski, a nie jako łaskę w sensie daru, a następnie myślimy, że ta nowa forma łaski jest najwspanialsza od czasu, gdy Słowo stało się ciałem, wpadamy w kłopoty. To właśnie w tym miejscu ludzie twierdzili, że "Płomień Łaski Miłości" zastępuje starą Łaskę Uświęcającą. Jak wyjaśniliśmy, jest to raczej łaska w szerokim znaczeniu daru, a dar ten zawiera istniejące formy łaski, takie jak łaska uświęcająca, łaska rzeczywista i łaska darmowa. Nowością jest intensyfikacja tych łask - wielkie wylanie łaski, największe wylanie łask i szczególne modlitwy, które są nam dane. Cytując sekcję 6.2 Egzaminu Teologicznego: "To, co jest naprawdę nowe w Dzienniczku, to opis wylania Płomienia Miłości i jego intensywności oraz dołączona do niego modlitwa przebłagalna."
Nie jest to największa łaska w historii
Musimy być ostrożni w naszym entuzjazmie dla tego największego wylania łask od czasu, gdy Słowo stało się ciałem, tego potoku łask, który nie został udzielony od czasu, gdy Słowo stało się ciałem, aby nie dać "Płomieniowi Łaski Miłości" życia poza ewangelią. Jest ona zawsze w kontekście ewangelii i nigdy nie jest od niej ważniejsza. Na przykład, mieliśmy szczerego i dzielnego wielbiciela, który napisał do pastora z niezwykle dokładnym przedstawieniem Płomienia Miłości z jedną fatalną wadą. Napisali: "Jest to dar od Boga, szczególnie na ten czas, aby spowodować wylanie łask na całą ludzkość, podobne, a nawet większe niż wtedy, gdy Słowo stało się ciałem, aby podpalić nas indywidualnie Jego miłością, abyśmy mogli zostać przemienieni w innych Chrystusów."
Jest to piękny opis, ale posunął się o krok za daleko i nadał Płomieniowi Miłości znaczenie, którego nie ma - tak ważne i wielkie, jak jest. W tym przypadku pastor wytknął tej osobie błąd, ale nadal ją wspierał. Równie dobrze moglibyśmy zrazić do siebie mniej wspierającego pastora takim pełnym dobrych intencji, ale błędnym stwierdzeniem.
Przyszłość czy teraźniejszość?
Kolejnym zniekształceniem, jakie czasami widzimy na temat "Płomienia Łaski Miłości", jest to, że jest to wydarzenie całkowicie przyszłe i zwykle kojarzone z Oświeceniem Sumienia. Może to być ściśle związane z Iluminacją Sumienia opisaną w innych prywatnych objawieniach i wydaje się, że Płomień Miłości ma wymiar przyszłościowy w kilku cytatach, które przytoczyliśmy powyżej. Jednak Płomień Łaski Miłości jest również aktywny tu i teraz i od nas zależy, czy będziemy go rozprzestrzeniać tu i teraz.
Od 2 grudnia 1963 r: Maryja: "Nie bądź bierny wobec Mojej świętej Sprawy. To przez nielicznych, maluczkich i pokornych musi rozpocząć się to wielkie wylanie łask, które wstrząśnie światem. Nikt z powołanych nie może się usprawiedliwiać ani odrzucać Mojego zaproszenia. Wszyscy jesteście moimi małymi narzędziami".
Wielki dar, który należy właściwie zrozumieć
To była duża dygresja w naszej eksploracji teologicznego badania duchowego dziennika Płomienia Miłości, ale modlę się, aby była pomocna. Łaska Płomienia Miłości jest niezwykłym darem dla Kościoła i świata - być może jednym z największych darów, jakie kiedykolwiek otrzymaliśmy. Teraz możemy używać tego wyrażenia, znając jego bogactwo i chroniąc je przed zniekształceniem, abyśmy jako liderzy mogli wypełnić dyrektywę sekcji 9.2 Statutów Ruchu Płomień Miłości:
"Chronić i promować duchowe i apostolskie dziedzictwo Ruchu, zawarte w Dzienniku Duchowym Płomienia Miłości i jego pobożnych praktykach".
Kluczowy punkt:
Badanie kontynuowane jest zwięzłym opisem wielorakiej natury Łaski Płomienia Miłości: "Tak więc Płomień Miłości jest jedną z łask Bożych, która łamie moc złego ducha, a tym samym pomaga w duchowym wzroście wierzących i umacnia ich na drodze ku zbawieniu (zwłaszcza w godzinie śmierci), a po śmierci wspomaga proces oczyszczenia".
W przypisie 39 Egzaminu znajduje się ważne wyjaśnienie, aby uniknąć kolejnego możliwego zniekształcenia. Kiedy mówimy, że Jezus jest Płomieniem Miłości Niepokalanego Serca Maryi, nie mamy na myśli, że Niepokalane Serce Maryi jest źródłem osoby Jezusa. Może się to wydawać oczywiste, ale możemy spotkać ludzi, którzy w swoim entuzjazmie posuwają się za daleko. Aby to zilustrować, możemy użyć angielskiego idiomu, że dana osoba jest "źrenicą jej oka", ale nie oznacza to, że osoba ta pochodzi z jej oka. Cytując przypis do Egzaminu, kiedy mówimy o Jezusie jako Płomieniu Miłości Niepokalanego Serca Maryi, "musimy dostrzec wyjątkową bliskość Jej Serca z Sercem Jego Świętego Syna i ich współpracę". Jestem prawie pewien, że "Jego" jest błędnym tłumaczeniem węgierskiego i powinno być "Jej"; węgierski nie ma oddzielnych zaimków męskich i żeńskich, więc to samo słowo jest używane dla "jego" i "jej".
Kluczowy punkt:
Przypisy Egzaminu dostarczają kilku ważnych wyjaśnień. Na przykład przypis 42 wyjaśnia, że kiedy mówimy o Płomieniu Miłości ratującym dusze przed potępieniem, nie oznacza to tych, którzy już są w stanie potępienia, ale raczej "objazd" dusz, które są na drodze do potępienia. Jest to podobne do stwierdzenia, że kiedy Maryja mówi o wielu duszach wpadających do piekła, nie oznacza to, że już tam są; oznacza to, że wpadają do piekła i mogą jeszcze zostać "złapane", zanim ich upadek się zakończy.
Przekazywanie płomienia miłości
W tej bardzo gęstej części Egzaminu dr Kovács wyjaśnia więcej punktów. Jak podkreślaliśmy i jak stwierdziła Győző, musimy postrzegać Płomień Miłości w kontekście ewangelii i nie dawać mu własnego życia poza ewangelią. Pewien bardzo święty i wnikliwy pastor zapytał o Płomień Miłości i takie ruchy w ogóle, mówiąc: "Czy są one naprawdę potrzebne? Czy nie mamy już wszystkiego, czego potrzebujemy w ewangelii?". Ma rację; mamy już wszystko, czego potrzebujemy. Nie chodzi tu o konieczność, ale raczej o użyteczność. Płomień Miłości i inne ruchy są użyteczne, aby pomóc nam żyć i wypełniać ewangelię. Dlatego dr Kovács pisze:
Przyjęcie Płomienia Miłości - jako łaski - jest także misją: trzeba go przekazywać z serca do serca... . "Przekazywanie" Płomienia Miłości jest zadaniem misyjnym, ponieważ jest prawdziwym uczestnictwem w rozpowszechnianiu dzieła zbawienia (por. I/63). Do tego potrzebna jest pokora, która wielokrotnie jest owocem upokorzenia (por. I/112). Jego postępu nie należy "ogłaszać", trzeba go czynić w ciszy i pokorze (por. I/116-II/1) i każdy może to czynić. (por. II/1). [podkreślenie moje].
Ta krótka sekcja zawiera wiele informacji! I wiele ma wspólnego z często dyskutowaną ideą tego, co to znaczy "przekazać Płomień". Ważne wyjaśnienie na ten temat znajduje się w przypisie 44:
Oczywiście nie można tego rozumieć tak, jakby ktoś mógł być posiadaczem jakiejkolwiek łaski, którą może dowolnie przekazywać lub pomnażać. Za "przekazujących płomień miłości" należy uważać wiernych, którzy otrzymali tę łaskę - podobnie jak w Dziejach Apostolskich 1,14, gdy uczniowie modlili się razem z Maryją - jako "nowy przybytek" proszą Ducha Świętego za wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy, aby inni również mogli ją otrzymać.
W Dziejach Apostolskich 1:14 czytamy: "Ci wszyscy jednym umysłem ustawicznie oddawali się modlitwie, wraz z niewiastami i z Marią, matką Jezusa, i z braćmi Jego".
Kluczowy punkt:
Gdy się nad tym zastanowimy, staje się to oczywiste i jest tym, co większość z nas i tak robi w praktyce. Nie przekazujemy Płomienia Miłości od siebie, nawet jeśli używamy wyrażenia serce do serca. Modlimy się, aby inni go otrzymali z powodu łaski w naszych sercach, która przynagla nas do dzielenia się tym wielkim darem, ale sama łaska, rzeczywisty dar, pochodzi od Ducha Świętego za wstawiennictwem naszej Błogosławionej Matki. Może przyjść przez nas, ale nie pochodzi od nas.
Nie jest również przekazywany przez modlitwę w ustalonej formie, chociaż z pewnością możemy modlić się, aby ktoś otrzymał Płomień Miłości. W rzeczywistości może on przechodzić z serca do serca bez modlitwy, jak widzimy w Dzienniku z 18 maja 1963 roku. Użyję przybliżonego tłumaczenia krytycznego wydania Dziennika, ponieważ zawiera ono więcej szczegółów niż nasze obecne angielskie tłumaczenie:
To, co teraz piszę, robię na prośbę Pana Jezusa. Pewnego razu klęczałem przed ołtarzem pogrążony w modlitwie. Ogień miłości Bożej płonął w mojej duszy. Kiedy Go uwielbiałam, ktoś zbliżył się do mnie, a kiedy podeszła bardzo blisko, do płonącej miłości w mojej duszy, która trzymała mnie blisko świętego majestatu Boga, siostra zbliżająca się do mnie również została włączona - jak płonący wiatr; a Pan pozwolił mi poczuć, jak odczuła wylanie Jego świętego majestatu. (Ta siostra to s. T, zakrystianka w naszym kościele).
Siostra zamówiona obok mnie również odczuwała to boskie wylanie, tylko znacznie silniej i dłużej. Zdarzyło się też, że kiedy podeszła do mnie podczas modlitwy, Bóg pozwolił mi poczuć, jak majestatyczne uczucie Jego obecności rozlewa się na nią - wtedy uczucie obecności Boga wypełniło mnie tak bardzo, że siostra - można powiedzieć - współuczestniczyła w wylaniu Bożych łask.
Pewnego razu spotkałem księdza /K.F./, kapłana naszego kościoła. Nagle przywitał się ze mną. Gdy tylko zbliżyłam się do niego, wylała się na niego boska obecność z mojej duszy. Zdarzało się to również wiele razy z proboszczem naszego kościoła, ale wydawało mi się dziwne, że - w porównaniu z poprzednimi osobami - wylew do jego duszy był najsłabszy. Kiedy to się stało, zastanawiałam się z tego powodu, a Pan Jezus powiedział mi: "Wylałem te łaski na ciebie, a przez ciebie na dusze tych, którzy się do ciebie zbliżają. Płomień Miłości naszej Matki zobowiązuje Mnie. Moja droga, jesteś naszym małym narzędziem¸ a wierność, przez którą trzymasz się Nas, czyni cię godną pośredniczenia w Moich łaskach".
Zwróć również uwagę na ducha i metodę tego propagowania - cicho i pokornie. Jak wspomniano powyżej, może to być z rzeczywistą modlitwą przekazania Płomienia Miłości lub bez niej. Odniesienia podane do Dziennika, np. I/116, odnoszą się do formatu zapisanego Dziennika, tj. zeszytu / numeru strony. Istnieją cztery odręczne zeszyty. Sekcja oznaczona jako I/116-II/1 pochodzi z 29 września 1962 roku:
Moja dusza jest nieustannie wypełniona Płomieniem Miłości Najświętszej Dziewicy. Nawet w godzinach nocnych, kiedy przez chwilę nie śpię, nieustannie proszę, aby Jej cichy cud jak najszybciej rozpalił się na całym świecie.
Alternatywne tłumaczenie węgierskiego może brzmieć znajomo dla tych, którzy czasami zmagają się z nocnymi czuwaniami!
Moja dusza jest nieustannie napełniana Płomieniem Miłości Najświętszej Dziewicy. Nawet w godzinach nocnych, kiedy trochę oprzytomnieję, moje myśli natychmiast łączą się z efektami łaski Płomienia Miłości Najświętszej Dziewicy i modlę się nieustannie, aby pomogła jak najszybciej zapalić Jej cichy cud dla świata.
Zwróć uwagę na "cichy" cud. Przypomnijmy, że nasza Błogosławiona Matka oświadczyła, że nie chce czynić wielkiego cudu, takiego jak w Fatimie, ale że Jej największym cudem będzie rozprzestrzenianie się Płomienia Miłości wśród niezliczonych rodzin - cichy cud rozprzestrzeniania się Płomienia Miłości z serca do serca - jak pożar. Kontynuując:
Maryja: "Mój maleńki, czwartki i piątki powinny być uważane za wielkie dni łaski. Ci, którzy w te dni ofiarują zadośćuczynienie mojemu Boskiemu Synowi, otrzymają wielką łaskę. W godzinach zadośćuczynienia moc szatana osłabnie w takim stopniu, w jakim czyniący zadośćuczynienie będą modlić się za grzeszników. Nie potrzeba nic krzykliwego, nie trzeba się chwalić miłością. Miłość płonie w głębi serca i rozprzestrzenia się na innych.
Chcę, abyście nie tylko znali Moje imię, ale także poznali Płomień Miłości Mojego matczynego serca, które bije dla was. Powierzyłem ci zadanie ujawnienia tej płonącej miłości. Dlatego musisz być bardzo pokorna. Taka łaska została udzielona tylko nielicznym. Trzymaj tak wielką łaskę w wysokim poważaniu. To, co musisz kochać i szukać w niej najbardziej, to wewnętrzne i zewnętrzne upokorzenia. Nigdy nie wierz, że jesteś ważny. Twoim głównym zadaniem jest uważanie siebie za nic; nigdy nie przestawaj tego robić. Powinno się to dziać nawet po twojej śmierci. Również z tego powodu otrzymujesz łaski wewnętrznych i zewnętrznych upokorzeń. W ten sposób możesz pozostać wierny w szerzeniu Mojego Płomienia Miłości. Korzystaj z każdej okazji; szukaj tych zewnętrznych i wewnętrznych upokorzeń własnym wysiłkiem, ponieważ to, czego szukasz dla siebie, jeszcze bardziej zwiększa twoją pokorę".
Kiedy Najświętsza Dziewica zakończyła te macierzyńskie pouczenia, moje serce wypełniło się głęboką pokorą. Najświętsza Dziewica pozwoliła mi poczuć, jak jest potężna. Jednak w swoim ziemskim życiu była pokorna i skromna.
Najświętsza Dziewica nakazała mi zapisać Jej słowa w szczegółowej formie, ponieważ ta prośba, którą przekazuje za moim pośrednictwem, jest "przesłaniem" dla wszystkich Jej dzieci, które jako pierwsze będą szerzyć Jej Płomień Miłości.
Kiedy spojrzymy na alternatywne tłumaczenie, możemy zobaczyć dwie rzeczy wyraźniej. Po pierwsze, "nic krzykliwego" odnosi się do osobistej pokory, a po drugie, stwierdzenie Egzaminu, że Płomień Miłości rozprzestrzenia się po cichu i nie należy go ogłaszać, również odnosi się do osobistej pokory. Oto alternatywne tłumaczenie fragmentu zaczynającego się od słów "nic krzykliwego nie jest wymagane".
"Nie musisz się wyróżniać, miłość nie powinna być głośno ogłaszana. Płonie głęboko w duszach ludzi i rozprzestrzenia się w duszach innych. Nic nie musi być napisane, żadne głośne słowa nie powinny być wypowiedziane, ponieważ cały świat zna mnie z imienia. Teraz chcę, aby znali nie tylko Moje imię, ale także Płomień Miłości Mojego Matczynego Serca, który płonie dla was, a Ja powierzyłem wam szerzenie tej płomiennej miłości. Bądźcie więc bardzo pokorni, bo takie łaski są dane tylko nielicznym. Ceń te łaski, a wśród nich kochaj i szukaj upokorzeń wewnętrznych i zewnętrznych. Nigdy nie doceniaj siebie jako czegokolwiek, twoją główną troską powinno być zaniedbanie siebie. Nigdy nie przestawaj tego praktykować".
Nie oznacza to, że nic nie piszemy i nie mówimy publicznie o Płomieniu Miłości. Elżbieta była często instruowana, aby pisać, w przeciwnym razie nie mielibyśmy Dziennika. W części ustnej tradycji Elżbiety, która trafiła do pełnego tłumaczenia na język angielski (Niebieski Dziennik), chociaż nie ma jej w krytycznym wydaniu Dziennika zatwierdzonym przez kardynała Erdő, mamy wpis z 26 lipca 1971 roku:
Jezus: "Mowa jest darem Boga i pewnego dnia musimy zdać sprawę z naszych słów. Poprzez słowa dusze komunikują się ze sobą. Również poprzez słowa ludzie nas poznają.
Dlatego nie mamy prawa owijać się ciszą, ale musimy też pamiętać, że jesteśmy odpowiedzialni za każde wypowiedziane słowo. Dlatego powinniśmy chodzić i żyć w Bożej obecności, rozważając każde słowo, które wypowiadamy. Nasz Ojciec obdarzył nas darem mowy i musimy z niego korzystać. Nie bój się mówić!
Wyrwanie innych z letargu to poważna odpowiedzialność. Niemniej jednak nie możesz zostawić ich w domach z pustymi rękami i pustymi sercami. Musisz mówić!"
Mary: "Mój Płomień Miłości możesz wyjaśnić innym tylko mówiąc o nim. Nie masz prawa milczeć z powodu tchórzostwa, dumy, zaniedbania lub strachu przed poświęceniem.
Niech słowa, które wypowiadasz o Mnie, będą żywe, aby tajemnica Nieba miała wpływ na dusze. Jeśli w końcu poprosisz o głos i zostanie ci on udzielony, niech moja moc będzie z tobą! Niech każde słowo będzie jak zasiane ziarno, aby ci, którzy słuchają, wydali obfity plon".
Jezus: "Namów nieśmiałych i biernych kapłanów, aby opuścili swoje domy. Nie mogą stać bezczynnie i pozbawiać ludzkości Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Mojej Matki. Niech nie nadużywają zaufania, przez które związałem ich ze Mną. Muszą przemawiać i ogłaszać Moje obfite bogactwa, abym mógł wylać Moje przebaczenie na cały świat.
Kluczowy punkt:
Oświadczenie Maryi nie jest więc zakazem mówienia i pisania. Jest to raczej przestroga dotycząca ducha i metody rozprzestrzeniania Płomienia Miłości. Nie jest on rozprzestrzeniany przez magiczne zaklęcia słów lub przez pochłoniętą sobą, wywyższającą się wymyślną mowę; jest rozprzestrzeniany przez moc łaski działającej w nas. Musimy być zakorzenieni w duchu pokory, aby właściwie ją propagować, ponieważ pycha hamuje nasz wzrost w łasce, a to właśnie efekt łaski świeci jasno w nas, aby przyciągnąć innych do Płomienia Miłości. Nigdy nie skupiamy się na nas, na wydarzeniach, ani nawet na przesłaniu; to jest łaska. Jedną z pięknych cech Płomienia Miłości, która świadczy o jego prawdzie, jest to, że nie kładzie on nacisku na posłańca (chociaż Elizabeth jest godna podziwu), ani na przesłania (chociaż w ten sposób dowiadujemy się o Płomieniu Miłości), ale raczej chodzi o łaskę; chodzi o doprowadzenie nas do głębokiego zjednoczenia z Jezusem, które w konsekwencji oślepia szatana i zbawia dusze.
Centrum i celem naszej pracy nie jest nasze głoszenie Płomienia Miłości, ale raczej przyjmowanie Płomienia Miłości przez innych. Głoszenie nie jest celem, ale jedynie środkiem do doprowadzenia innych do kontaktu z łaską, która świeci, płomieniem, który płonie w naszych sercach, aby Płomień Miłości mógł rozprzestrzeniać się z serca do serca. Mniej chodzi o informację, a bardziej o formację. Uczymy się Płomienia Miłości poprzez wiedzę, poprzez informacje, ale żyjemy Płomieniem Miłości i rozprzestrzeniamy go w świecie poprzez żywe doświadczenie - formację. To właśnie ta świętość, którą przynosi Łaska Płomienia Miłości, jest atrakcyjna i sprawia, że szybko rozprzestrzenia się na całym świecie. To bardziej to, co ludzie widzą, niż to, co słyszą. Pycha - zwłaszcza duchowa pycha lub pycha z dzieła, które budujemy - stoi na drodze do świętości.
A następnie, aby odnieść się do ostatniej części tego cytatu z Egzaminu, ponieważ to świętość jest efektem łaski Płomienia Miłości, który sam rozprzestrzenia Płomień Miłości z serca do serca, a nie jakaś specjalna pozycja, autorytet czy zestaw słów, każdy może to zrobić. Ci, którzy mówią i ci, którzy przewodzą, nie mają monopolu na przekazywanie Płomienia Miłości. W rzeczywistości nie tylko dozwolone jest, aby inni poza przywódcami przekazywali Płomień Miłości, ale jest to absolutnie konieczne, ponieważ sami przywódcy nie są w stanie dotknąć wystarczającej liczby serc. Aby rozprzestrzeniać się jak pożar, musi być rozprzestrzeniany przez niezliczone święte, rozpalone serca do niezliczonych nowych serc. Rolą lidera jest umożliwienie i zainspirowanie niezliczonych innych do przekazywania Płomienia Miłości z serca do serca, ale teraz odbiegam od Egzaminu i muszę wrócić.
Największy ruch
Następnie Egzamin zwraca się do zbadania stwierdzenia: "odkąd Słowo się wcieliło, nie było z mojej strony ruchu na tak wielką skalę, który przyszedłby do ciebie, gdy wysyłam ci Płomień Miłości mojego Serca". Może to brzmieć dla nas niezręcznie, ponieważ Egzamin korzysta z krytycznego wydania Dzienniczka w języku węgierskim i tłumaczy jego fragmenty bezpośrednio na język angielski, niezależnie od aktualnego tłumaczenia angielskiego, które posiadamy. Nasz "niebieski" Dzienniczek jest tłumaczeniem wersji hiszpańskiej przetłumaczonej z wydania węgierskiego, które nie jest wydaniem krytycznym zatwierdzonym przez kardynała Erdő. W niebieskim dzienniku, którego używamy, jest to sekcja z 1 sierpnia 1962 roku:
Maryja: "Zapewniam cię, Mój maleńki, że nigdy przedtem nie oddałam w twoje ręce tak potężnej siły łaski, gorejącego płomienia miłości Mojego Serca. Odkąd Słowo stało się Ciałem, nie podjęłam większego ruchu niż Płomień Miłości Mojego Serca, który pędzi do ciebie. Do tej pory nic nie mogło tak zaślepić szatana. I to od ciebie zależy, czy go nie odrzucisz, bo to odrzucenie oznaczałoby po prostu katastrofę".
Dr Kovács przedstawia interesującą myśl na temat tego fragmentu w przypisie 45. Przypomnijmy, że w języku węgierskim nie ma zaimków męskich ani żeńskich, więc tam, gdzie pisze "jego", może mieć na myśli "jej":
Jak widzę, kluczem do zrozumienia tego przesłania jest dostrzeżenie bez jakiejkolwiek interpretacji, że ma nadejść ogromne wylanie łaski, w którym Błogosławiona Dziewica ma do odegrania ważną rolę. Matka Boża, jako Matka Kościoła jest aktywna wobec mistycznego ciała swojego Syna, więc we współpracy z Jego Synem jako pośredniczka łask praktykuje swoją misję od Boga w naszym kierunku, która nie wypełnia się w poczęciu Słowa Bożego, w narodzinach Jezusa Chrystusa na tym świecie, w wychowywaniu Go i prowadzeniu Go jako matki, ale ta matczyna miłość, że tak powiem, dopełnia się wobec członków Kościoła.
Innymi słowy, rola naszej Błogosławionej Matki nie zakończyła się wraz z narodzinami Jezusa, ale trwa nadal, pomagając członkom Jego ciała, Kościoła. Teraz czyni to z ogromnym wylaniem łaski. Badanie wskazuje, że świat będzie miał wielkie nabożeństwo do naszej Błogosławionej Matki z wdzięczności za Jej wylanie Płomienia Miłości.
Przypis 47 zawiera interesujący punkt dotyczący Płomienia Miłości rozciągającego się na nieochrzczonych. Dr Kovács wskazuje, że nie ma to na celu ominięcia sakramentów i uczynienia ich niepotrzebnymi z powodu Płomienia Miłości, ale raczej, że Płomień Miłości rozszerzy się na nieochrzczonych, aby doprowadzić ich do sakramentów.
Dr Kovács kończy tę sekcję na temat koncepcji Płomienia Miłości przypomnieniem o jego korzeniach w czci dla serca Maryi, która pomaga przekształcić nas na podobieństwo Jezusa i Maryi, co przybliża nas do Boga i doskonałości w duchowości chrześcijańskiej.
Kluczowy punkt:
Oślepiający szatan
Badanie następnie zwraca się do ważnego wyrażenia "oślepienia szatana" i dostarcza kilku spostrzeżeń, które pomagają nam zapobiegać zniekształcaniu Płomienia Miłości w coś, czym nie jest. Opisuje oślepienie szatana jako konsekwencję wylania Płomienia Miłości. Dr Kovács podkreśla, że to oślepienie jest tymczasowe. Potwierdza się to na dwa sposoby z tego, co czytamy w Dzienniku. Po pierwsze, widzimy, że czasami szatan ma silny wpływ na Elżbietę i zasiewa straszne wątpliwości, podczas gdy innym razem wydaje się zupełnie bezsilny. Po drugie, musimy być wytrwali w naszych działaniach. Nie ma magicznej modlitwy, która raz oślepi szatana i koniec. Musimy wytrwać w modlitwie, Mszy Świętej, adoracji i wszystkich uczynkach łaski.
Nie wypędzamy bezpośrednio szatana w sensie egzorcyzmów czy wyzwolenia, ale raczej wypieramy go poprzez działanie łaski. Postęp łaski w naszym życiu uwalnia duszę od pokusy zła, coraz bardziej upodabniając nas do obrazu Jezusa. Dr Kovács podkreśla, że to oślepienie szatana nie następuje "z powodu jakiejś jednej, nowej rzeczy (modlitwy Płomienia Miłości), ale raczej poprzez całe życie chrześcijańskie". Potwierdza to słowa Tony'ego Mullena, poprzedniego krajowego dyrektora Płomienia Miłości w Stanach Zjednoczonych, że Płomień Miłości to nie tylko nabożeństwo, ale sposób życia. Dr Kovács wskazuje, że to wyparcie szatana przez łaskę nie jest czymś nowym, ale zawsze było efektem łaski, np. msza zawsze była wielkim przewodnikiem łaski.
Tak więc "oślepienie szatana" jest opisem wpływu łaski na szatana. Zarówno łaska, jak i jej oślepiający wpływ na szatana są nie tylko wynikiem modlitwy, ale także pracy. Dr Kovács podkreśla zrównoważoną duchowość Płomienia Miłości, tj. zarówno modlitwę, jak i pracę, i cytuje stwierdzenie Elżbiety, że "w ciągu dnia ofiaruj swoją pracę na chwałę Boga. To ofiarowanie w stanie łaski wzmaga oślepienie szatana".
Dr Kovács kończy tę sekcję stwierdzeniem, że Dziennik nie wyolbrzymia mocy zła i zawsze pokazuje je pod kontrolą Boga. W rezultacie nie ma potrzeby się bać.
Spójność z nauczaniem Kościoła
Następnie dr Kovács zwraca uwagę na wierność orędzi Dzienniczka nauczaniu Kościoła w różnych wymiarach, tj. czy orędzia są zgodne z tym, czego naucza Kościół. Na początku dyskusji stwierdza: "Większość przekazów zawartych w Dzienniczku można uznać za wolne od błędów teologicznych, nawet jeśli niektóre z nich wymagają pewnych wyjaśnień".
Przesłania skoncentrowane na Chrystusie
Pierwszym tematem jest skoncentrowanie orędzi na Chrystusie lub, jak często mówimy, "wszystko kręci się wokół Jezusa". "Dzienniczek nigdy nie stawia osoby Maryi ani jej roli w dziele zbawienia ponad osobą i rolą Chrystusa".
Wymiar pneumatologiczny
Następnym tematem jest Duch Święty; pneuma to po grecku duch, oddech lub wiatr, stąd "pneumatologiczny". Odwołuje się do fragmentu Dziennika (II/93 pod 24 marca 1963 r.), który mówi o czasie łaski i Duchu Miłości, jak w pierwszej Pięćdziesiątnicy. Wskazuje na ten przyszły wymiar, który zaowocuje wielką odnową i na obecny wymiar, w którym wylewanie Płomienia Miłości już się rozpoczęło. Dla obecnego wylania Płomienia Miłości przytacza II/100 z 19 maja 1963 roku. Jest to sekcja, w której nasza Błogosławiona Matka opisuje Elżbietę jako należącą do "wczesnych ptaków" lub "pierwszych wstających", a następnie opisuje siebie jako piękny promień świtu.
Wymiar eklezjologiczny
Trzecim tematem jest Kościół; ecclesia to po grecku Kościół ("powołani"), stąd eklezjologia. Wspomina, jak Dziennik pokazuje, że Kościół triumfujący, cierpiący i walczący są ze sobą powiązane. Stwierdza, że wylanie łaski pochodzi od Jezusa jako Głowy Kościoła, ale "jest także owocem pracy chrześcijan chętnie współpracujących z łaską Bożą i Maryją". Wskazuje na wiele miejsc, w których Dzienniczek ukazuje Elżbietę poddaną hierarchii Kościoła i przypomina nam, że Ruch nie może być sprzeczny z dyrektywami Magisterium.
W dyskusji na temat wierności Kościołowi dr Kovács poświęca trochę czasu Świętu Płomienia Miłości, które jest Świętem Ofiarowania Pańskiego. Dokonuje on powiązania między Płomieniem Miłości a lumen Christi - Światłem Chrystusa - światłem objawienia poganom wspomnianym w Kantyku Symeona, który jest centralnym punktem obchodów Ofiarowania Pańskiego (Łk 2:29-32).
W przypisie 54 znajduje się interesująca uwaga, która może pomóc w kształtowaniu naszych obchodów Candlemas i Płomienia Miłości. Stwierdza on, że nie ma odniesienia do niczego, co powinniśmy dodać do oficjalnej liturgii Święta Ofiarowania Pańskiego i że liturgia Kościoła ma absolutne pierwszeństwo. Tłumaczenie przypisu jest niezręczne, ale wydaje się wspominać, że możemy wtedy mieć oddzielny zestaw modlitw dołączony do celebracji. W osobnym e-mailu od Győző Kindelmann mamy opis tego, jak robią to na Węgrzech:
Ponadto co roku 2 lutego, w Święto Płomienia Miłości, odbywa się formalne wydarzenie przekazania Płomienia Miłości, a ta sama zewnętrzna forma zobowiązania jest obecna na końcu misji Płomienia Miłości. Proces wygląda następująco: Jeden po drugim, zgromadzeni (wierni) ze świecą w ręku każdego, udają się przed kapłana (lub lidera), który zapala świecę każdego zobowiązanego od płonącej świecy w jego własnej ręce, powtarzając wszystkim słowa Matki Bożej do Elżbiety:
"Weź ten płomień, który ci daję, jest to płomień miłości mojego serca, podpal go i przekaż dalej!".
Zanim to nastąpi, ważne jest, aby uświadomić uczestnikom, że są to słowa Matki Bożej; dlatego misja została otrzymana od samej Matki Bożej, aby być apostołami wylania Płomienia Miłości.
Dr Kovács podsumowuje ten temat stwierdzeniem: "Podsumowując, możemy powiedzieć, że maryjny charakter Dziennika duchowego jest nie tylko skoncentrowany na Chrystusie, ale także wierny Kościołowi".
Wymiar eschatologiczny
W następnej sekcji dr Kovács czyni ważny punkt, który może pomóc nam uchronić się przed powszechnym zniekształceniem Płomienia Miłości. Stwierdza on: "W wizjach nie ma nadmiernych odniesień eschatologicznych i apokaliptycznych, z wyjątkiem tych, które mówią o duszach czyśćcowych". Eschatologia to nauka o rzeczach ostatecznych. Nie mówi, że nie ma takich odniesień i w rzeczywistości przytacza jedno; II/93 to odniesienie do czasu łaski, takiego jak pierwsza Pięćdziesiątnica i wielki "wstrząs" lub "trauma", która stworzy nowy świat. Odniesienia te nie są jednak przesadne, tj. nie powinniśmy mieć obsesji na punkcie wydarzeń czasów ostatecznych w Płomieniu Miłości. Istnieje obawa o masowe potępienie, ale jest też odpowiedź - masowe nawrócenie, które jest wielkim cudem obiecanym przez Maryję w Płomieniu Miłości (przypis 60).
Kluczowy punkt:
Wymiar doktrynalny
W sekcji poświęconej wierności doktrynalnej, Egzamin dotyka ważnej roli cierpienia jako udziału w odkupieńczym życiu Chrystusa i szerzeniu dzieła zbawienia, odwołując się do Rz 8:17-18, do którego możemy również dodać Flp 3:10, I Piotra 2:21, Kol 1:24 i Hbr 13:13. Kontynuuje, aby wzmocnić nasze częste stwierdzenie, że Płomień Miłości jest nabożeństwem silnie eucharystycznym. Wspomina o medytacji nad pięcioma ranami w połączeniu z prawidłowym zrozumieniem Krwi Jezusa, dla którego odwołuje się do Dzienniczka z 16 stycznia 1964 r., W którym Jezus ponownie mówi Elżbiecie o przebóstwieniu, tj. o działaniu łaski.
Wymiar łaski
Następna sekcja powraca do tematu łaski. Kategoryzuje on same alokacje jako łaskę darmową, jak omówiono powyżej, tj. łaskę daną nam, aby uczynić innych świętymi. Następnie przechodzi do omówienia łaski i Płomienia Miłości w sposób, który jest bardzo spójny ze sposobem, w jaki ją opisywaliśmy. Dr Kovács pisze: "Zdecydowana większość orędzi jest pełna odniesień do łaski Bożej". Następnie stwierdza, że Płomień Miłości sam w sobie jest łaską (o czym mówiliśmy wcześniej) i wyraźnie wskazuje, że rezultatem łaski, obecności Jezusa w nas, jest uczynienie diabła bezsilnym - oślepienie szatana.
Definiuje przekazywanie Płomienia Miłości nie jako coś magicznego, ale raczej szerzenie łaski - bardzo zgodne z Ewangelią i pracą, którą Kościół zawsze wykonywał. Podobnie do tego, co mówiliśmy, mówi, że "wszystkie praktyki związane z orędziami są źródłem łask" i po raz kolejny podkreśla Mszę jako największy kanał łaski.
Co ciekawe, w przypisie 68 cytuje fragment węgierskiego wydania krytycznego Dziennika, którego nie mamy jeszcze w naszej obecnej wersji angielskiej, który odnosi się do ruchu łaski: "...na osobę mi wyznaczoną czeka wielkie dzieło. Będzie to osoba powołana do zaniesienia wiadomości o zapaleniu mojego Płomienia Miłości swoim bliźnim i do rozpoczęcia ruchu łaski". (II/93 - 24 marca 1963). Sprawdziłem z jednym z naszych tłumaczy i węgierskie słowo nie jest dokładnie tym samym słowem użytym w "Ruchu Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi", ale niesie ze sobą podobną dwuznaczność jak słowo w języku angielskim, tj. może to być ruch jako przepływ łaski lub ruch jako organizowanie ludzi i działań wspierających łaskę.
Wymiar anielski i demoniczny
Następnie badanie dotyczy przedstawienia aniołów, demonów, a zwłaszcza Szatana w Dzienniku. Oświadcza, że portrety są zrównoważone. Dr Kovács pisze, że w Dzienniczku "absolutna moc Odkupiciela nigdy nie zostaje osłabiona przez ograniczoną moc szatana". Jest to ważne przypomnienie dla nas, ponieważ moc zła wydaje się rosnąć w siłę wokół nas.
Kluczowy punkt:
Teologiczny wymiar duszpasterstwa
Kolejna część zatytułowana jest Teologiczny wymiar duszpasterstwa i porusza kwestie życia w kontekście wspólnoty. Zwraca uwagę, że Elżbieta brała na siebie wielką odpowiedzialność nie tylko za świat w ogóle, ale także za swoją konkretną parafię - poprzez modlitwę, pokutę, organizację grup modlitewnych i, jak wskazano w przypisach, fizyczną służbę, np. odkurzanie lub polerowanie podłogi. Tutaj wspomina o tygodniowym porządku dnia i stwierdza, że "zwolennicy duchowości często podejmują ten rytm częściowo lub w całości". Sekcja kończy się wzmianką o znaczeniu rodzin i matek. Przypis 72 wskazuje, że nie chodzi tylko o macierzyństwo w ogóle, ale macierzyństwo, które podąża za wolą Chrystusa.
Wymiary Mariana (sekcje 6.4.9-12)
Kolejne cztery sekcje dotyczą traktowania Matki Bożej w Dzienniczku. Pierwsza z nich potwierdza spójność Dzienniczka z wiarą w cztery dogmaty maryjne. Druga odnosi się do postrzegania w Dzienniczku pośrednictwa Maryi w udzielaniu łask. Dr Kovács przedstawia interesujący przykład Maryi jako Pośredniczki na przykładzie Nawiedzenia. Gdy Maryja przyprowadza ze sobą Jezusa, Jan Chrzciciel skacze z radości, a Elżbieta zostaje napełniona Duchem Świętym. Pisze o tym: "Widzimy tu nie tylko pośrednictwo łaski, ale także jej skutek, który przejawia się w jej owocach". Powiązanie między skutkiem łaski a jej owocami jest interesujące. Następnie przypomina nam, że Dzienniczek ukazuje, że wszyscy mamy do odegrania rolę w pośrednictwie i wstawiennictwie.
Dyskusja na temat Maryi w Dzienniczku kontynuowana jest pytaniem: "w jaki sposób zmartwienia, ból i cierpienie Maryi za dusze na drodze do zatracenia można pogodzić z radością stanu uwielbionego w niebie"? Dr Kovács podkreśla wsparcie dla tej idei cierpienia Maryi zarówno ze strony cudownych wydarzeń (takich jak płaczące posągi), jak i liturgii Kościoła. Stwierdza, że nasza Błogosławiona Matka wyraża swoją matczyną troskę o cierpiącą ludzkość poprzez nas. Przypis 80 zapewnia potrzebne pojednanie. Mariologia czyni subtelne rozróżnienie, że na przykład, gdy posąg płacze, to płacze posąg, a nie osoba Maryi. W przypadku Elżbiety moglibyśmy powiedzieć, że to wypowiedź Maryi płacze. Ma to na celu pomóc nam zrozumieć powagę sytuacji. To rozszerzone, czteroczęściowe badanie traktowania Maryi w Dzienniczku kończy się wzmianką o znaczeniu Matki Bożej Węgierskiej w Dzienniczku. Przypomnijmy, że Węgry były pierwszym krajem poświęconym Matce Bożej.
Podsumowanie części systematycznej
Następnie dr Kovács podsumowuje całą sekcję poświęconą badaniu wierności Dzienniczka nauczaniu Kościoła. Przypomina nam, że takie prywatne objawienie nigdy nie może być częścią depozytu wiary, ale autentycznie wskazuje nam drogę do zbawienia pośród trudności naszej obecnej epoki. Otrzymaliśmy już wszystko, czego potrzebujemy w Jezusie, ale Płomień Miłości prowadzi nas do poważniejszego traktowania chrześcijaństwa, które zawsze mieliśmy. Wzmacnia naszą wiarę w apostolstwo, czyli misję wszystkich chrześcijan w kierunku ewangelizacji i uświęcania (uświęcania - czynienia uczestnikami Boskiej Natury) całej ludzkości. Cytując pierwszy rozdział Dekretu o apostolstwie świeckich:
Kościół został założony w celu szerzenia królestwa Chrystusa na całej ziemi dla chwały Boga Ojca, aby umożliwić wszystkim ludziom udział w Jego zbawczym odkupieniu i aby przez nich cały świat mógł wejść w relację z Chrystusem. Wszelka działalność Mistycznego Ciała skierowana na osiągnięcie tego celu nazywa się apostolstwem, które Kościół prowadzi na różne sposoby poprzez wszystkie swoje członki". (podkreślenie moje).
Na zakończenie stwierdza:
Podczas teologicznego badania Dziennika duchowego nie znaleźliśmy żadnych elementów, które byłyby sprzeczne ani z Pismem Świętym, ani ze świętą Tradycją Kościoła, liturgią, nauczaniem Magisterium i prawdami wiary opartymi na sensus fidei i skrystalizowanymi w praktyce pobożności ludowej.
Problematyczne zwroty i słowa
Badanie dotyczy następnie błędów formalnych i materialnych. Formalny jest tutaj używany w sensie technicznym i nie oznacza wymogu noszenia marynarki i krawata. Oznacza to odnoszenie się do dosłownej formy - tego, jak rzeczy są napisane. Na przykład przypis 91 wskazuje, że "Dziennik nie mógł zostać wydrukowany w oryginalnej formie, ponieważ jest pełen błędów ortograficznych i stylistycznych". Mówi to, że tekst musiał zostać poprawiony gramatycznie, aby był zrozumiały. Przypomnijmy, że Elżbieta miała bardzo niewielkie wykształcenie; była zdana na siebie od jedenastego roku życia.
Przypis 90 przypomina nam, że język mistyków nie jest dokładnym językiem dokumentu nauczania lub traktatu teologicznego; jest to język rozmowy. Może być przesadny; może być bardziej ekspresyjny niż technicznie dokładny, aby uchwycić zamierzone emocje; może być sformułowany w określony sposób, aby podkreślić konkretny punkt lub może odnosić się do czegoś, co nie zostało uchwycone na piśmie, ale zostało powiedziane mistykowi w innym miejscu.
Dr Kovács odnosi się do bardzo antropomorficznych stwierdzeń w Dzienniczku, tj. tych, w których Jezus i Maryja wydają się bardzo "ludzcy" w sensie naszego człowieczeństwa, a nie człowieczeństwa w stanie uwielbienia, np. Wskazuje, że jest to całkowicie zgodne ze sposobem, w jaki Jezus zawsze czynił siebie dostępnym dla nas, np. sam fakt, że stał się człowiekiem, stał się jednym z nas. Widzimy ten przykład w Piśmie Świętym. W Ewangelii Łukasza 24:41-43 zmartwychwstały Jezus prosi o coś do jedzenia i spożywa to w ich obecności, mimo że Jego uwielbione ciało nie potrzebuje pożywienia. Nieco wcześniej, w wersecie 30, Jezus łamie chleb z uczniami na drodze do Emaus. Możemy nawet spekulować, że takie jest znaczenie Listu do Hebrajczyków 2:10, gdzie mówi się, że Jezus stał się doskonały przez cierpienia, tj. nie, że Jezus był niedoskonały, ale raczej, że Jego relatywność z nami - w naszym postrzeganiu - została udoskonalona, pozwalając nam zobaczyć, jak cierpi.
Następnie przywołuje niezwykłe stwierdzenie z 14 maja 1962 r., że "wielu dryfuje na potępienie wbrew swojej woli". W naszej obecnej wersji Niebieskiego Dziennika jest to przetłumaczone jako "Wielu jest wciągniętych pomimo ich dobrej woli". Jest to dobry przykład na to, że Dziennik nie używa teologicznie precyzyjnego języka, starając się nie być dwuznacznym. Wskazuje, że nie należy tego rozumieć w ten sposób, że grzech "nie jest konsekwencją ludzkiej wolnej woli i że zły duch może go ludziom narzucić". Przypomina nam, że "zły duch nie mógłby doprowadzić dusz do zguby bez zgody pochodzącej z wolnej woli". Może to raczej oznaczać, że nie jest ich wolą, tj. ich zamiarem, być potępionym. Podobnie przypomina nam, że "Dzienniczek nie stwierdza również, że dar Płomienia Miłości może uwolnić dusze od grzechu bez pokuty", ale raczej, że pokuta jest stałym tematem. Przypis 93 wyjaśnia tę kwestię, stwierdzając, w jaki sposób Płomień Miłości uwalnia dusze od skutków zła i odnosi się do 1 sierpnia 1962 r., Kiedy Elżbieta mówi o swoim wyzwoleniu. W niebieskim dzienniku czytamy: "O najpotężniejsza Dziewico, pozdrawiam Cię. Od jakiego smutku mnie wybawiłaś! Dlaczego dajesz mi tak wiele łask?", ale bardziej dosłowne tłumaczenie brzmi: "Z jak wielkiej nędzy mnie wyzwoliłaś!". Być może jeszcze lepsza ilustracja pochodzi z nieco wcześniejszego dnia:
Mary: "Teraz szatan został oślepiony na kilka godzin i przestał dominować nad duszami. Żądza jest grzechem, który czyni tak wiele ofiar. Ponieważ szatan jest teraz bezsilny i ślepy, złe duchy są oszołomione, jakby zapadły w letarg. Nie rozumieją, co się dzieje. Szatan przestał wydawać im rozkazy. W konsekwencji dusze są uwalniane spod dominacji Złego i podejmują rozsądne postanowienia. Gdy te miliony dusz wyjdą z tego wydarzenia, będą znacznie silniejsze w swoim postanowieniu, by pozostać nieugiętymi".
Pewnego razu, podczas Wieczernika, zapytano mnie, w jaki sposób nocne czuwania mogą zapewnić, że żadna umierająca osoba nie zostanie potępiona, ponieważ byłoby to pogwałceniem wolnej woli. Mogłem tylko odpowiedzieć, że kiedy dana osoba zobaczy wszystkie rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, kiedy zobaczy piękno Boga i horror swojego grzechu, kiedy oszukańczy wpływ szatana na nią zostanie przełamany i kiedy zobaczy swoich braci i siostry poświęcających się w nocnym czuwaniu z miłości do nich, dlaczego nie miałaby wybrać życia wiecznego.
Inny pogląd na dryfowanie w potępienie wbrew ich woli oferuje przypis 94, który odnosi się do części Dziennika, której nie mamy jeszcze w języku angielskim. Mówi on o emocjonalnej reakcji ludzi na skandale w Kościele, których byliśmy świadkami w ostatnich latach:
4 lipca 1964 r. - pierwsza sobota
Byłem w Umiłowanym Domu. Myjąc ręce, kiedy sięgnąłem po mydło, zdałem sobie sprawę, że ktokolwiek użył go wcześniej, odłożył je brudne. Mimowolnie powiedziałem: "Eww, to obrzydliwe!". Siostra zamówiona obok mnie usłyszała to i zbeształa mnie, że nie spodziewała się usłyszeć tego z moich ust i że nie powiem tego więcej. Potem pomyślałam o duchowej delikatności siostry i o tym, że chociaż mydło było obrzydliwe, nie powinnam była wyrażać swojej opinii. I kiedy tak myślałam, Pan Jezus powiedział do mnie: Nie podobało ci się, że mydło, które służy czystości, napełniło cię obrzydzeniem? Widzisz, jak Mnie to smuci, gdy dusze, które poświęciły Mi swoje życie, ciało i duszę, aby swoją czystością być pożytkiem dla innych dusz, zamiast tego budzą w ludziach obrzydzenie, tak że wbrew swojej woli nienawidzą nieczystości przejawiającej się w ich czynach. Wiesz, jak bardzo Mnie to rani? Spójrz, jaki jestem smutny z ich powodu! Odpokutuj także za nich!"
Następnie dr Kovács cytuje kilka zwrotów, które, jeśli zostaną źle zrozumiane, przypisują Maryi rzeczy właściwe Bogu, a mianowicie, że jest Ona źródłem łaski lub zbawienia. Na przykład 30 listopada 1962 r. Maryja mówi: "Żyj zgodnie z moimi łaskami, aby szatan był jeszcze bardziej zaślepiony". 19 listopada 1962 r. mówi: "W moim kraju jest wiele zimnych rodzin, takich jak wasza. Chcę, aby Płomień Miłości mojego serca ogrzał je i innych. Widzę, że dobrze to rozumiesz, ponieważ żyjesz w tej samej rzeczywistości. Dlatego masz dla mnie współczucie. W rezultacie najpierw powierzyłem ci obfitość moich łask". Po raz kolejny język nie jest wystarczająco dokładny, aby rozróżnić między "moim", co oznacza, że jest źródłem, a "moim", co oznacza, że jest tym, który otrzymał te łaski od Tego, który jest źródłem łaski, a język nie musi być dokładny; jak stwierdzono na początku tej sekcji, jest to język rozmowy, a nie debata teologiczna. Dr Kovács nie widzi tu problemu.
Nie kwestionuje również stwierdzeń Jezusa, że nasza Najświętsza Matka "zobowiązuje" Go. Wspomina, że jest to powszechny motyw pobożności ludowej, nawet jeśli nie jest teologicznie dokładny i nie widzi w tym żadnego błędu teologicznego.
W sekcji 6.5.5 dr Kovács odnosi się do fragmentu Dziennika, którego nie mamy jeszcze w języku angielskim, w którym Elżbieta cytuje Jezusa mówiącego: "Twoje cierpienie łączy się z moją boską mocą w każdej chwili, a ta moc jest również dana tobie, aby odkupić twoją duszę" (IV/19). Mówi, że wiersz został przeformułowany w późniejszym wydaniu, ale nie wiem, czy oznacza to przeformułowanie przez Elżbietę, czy przez redaktorów jako próbę poprawienia jej słabego węgierskiego pisma. Cały fragment pochodzi z 8 maja 1966 roku i brzmi następująco:
Wczesnym rankiem w Dzień Matki zalały mnie tak wielkie cierpienia, że ledwo zdążyłam na Mszę św. W drodze moja choroba jeszcze bardziej się nasiliła. Chciałem zawrócić, ale ponieważ byłem bliżej kościoła niż domu, zdecydowałem się pójść do kościoła. W drodze do domu, a także po południu, nadal źle się czułem.
Ból ustąpił po zapadnięciu zmroku, więc miałam siłę, by wieczorem udać się do sakramentu. Gdy wracałam do domu, Pan Jezus powiedział: "Każda kropla łez wyciśnięta z twoich oczu przez cierpienie spada na dusze grzeszników i zapoczątkowuje łzy skruchy w ich duszach.
Dlaczego jesteś zaskoczony? Czy zapomnieliście, że wasze cierpienia stapiają się z mocą Bożą w każdej sekundzie, a ta moc jest wam również dana, abyście uczestniczyli w dziele odkupienia?".
Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, dlaczego jest to niepokojące, ale ma to związek z możliwym zrozumieniem, że oznacza to podział boskiej mocy. Być może chodzi o to, że boska moc odkupienia mogłaby zostać źle zrozumiana jako pochodząca od Elżbiety, ponieważ wskazuje ona, że wszyscy uczestniczymy w dziele odkupienia na mocy naszego chrztu, a w szczególności poprzez łączenie naszych cierpień z cierpieniami Jezusa.
Badanie omawia następnie kilka rozmów naszego Pana z Elżbietą na temat dnia jej śmierci, który według Niego nastąpi 6 czerwca 1965 roku, tj. w jej 52 roku życia.i urodziny. Co ciekawe, żadna z tych kilku sekcji nie znajduje się w Niebieskim Dzienniku i zapewniają one kontekst dla niektórych sekcji, które mamy, a które bez nich są nieco zagadkowe. Powielę je tutaj. Problem polega na tym, że nie umarła w dniu swoich 52i urodzin. W dalszej części Dzienniczka Jezus wyjaśnia, że nie odnosił się do jej fizycznej śmierci, ale do jej ostatecznej śmierci dla świata, np. w Gal 2:20.
2 listopada 1963 r.
Rozmawialiśmy o czasie mojej śmierci. Zapytałem Go, czy to nie jest moja wyobrażona wola co do czasu mojej śmierci. Pan Jezus odpowiedział z uprzejmym wyrzutem: "Czy nasza wola się nie zgadza, czy nie chcesz przyjść do Mnie? Czy jest coś, co wciąż przyciąga cię do ziemi? Oznajmiłem ci czas twojej śmierci, aby łatwiej ci było znieść ciężar świata. Powiedz Mi, czy nie tak to rozumiesz?" "Mój uwielbiony Jezu! Naprawdę mnie tym uszczęśliwiasz. O, nie zrozum mnie źle, wątpliwości pojawiły się tylko dlatego, że nie chcę, aby moja wola znalazła się na pierwszym planie wobec Twojej boskiej świętej woli. A także dlatego, że tak bardzo uszczęśliwiasz mnie swoimi słowami, że odkąd zaakceptowałam czas mojej śmierci, moja dusza służy Ci z jeszcze większym oddaniem, aby żadna minuta mojego życia nie była niewykorzystana ".
Kiedy Pan Jezus przerwał moje dręczące wątpliwości, na usta cisnęły mi się słowa wdzięczności. "Dzięki Twojej łasce uspokoiły się dręczące moją duszę wątpliwości. O, Trójco Przenajświętsza! Jak wielki cud zdziałałeś w mojej duszy! Poddałeś moją duszę kauteryzacji w piecu cierpień i stała się ona czysta, i oto może kontemplować Ciebie i zanurzyć się w Tobie. O, mój dobry Ojcze Niebieski, godna podziwu Trójco Przenajświętsza! Pozwoliłeś mi doświadczyć i zakosztować tego cudu pełnego majestatu już tu na ziemi. O Ojcze mój niebieski, Panie niebios! Dusza moja żarzy się i płonie miłością. Światło rozpalone w mojej duszy płonie ku Tobie. I wiem, że nie pragniesz niczego innego, jak tylko całkowitego polegania na Tobie".
7 kwietnia 1965 r.
Rozmawiałam z siostrą siedzącą obok mnie i wspomniałam jej, że czasami wydaje mi się, że Pan Jezus o mnie zapomniał i czuję, że jest tak daleko ode mnie. Tego samego dnia, kiedy opiekowałam się wnukami, w duszy uwielbiałam i przebłagałam Pana Jezusa. Kiedy skierowałam do Niego moje słowo, poczułam się tak, jakby wzlatywały w wysokie niebiosa, a On mnie zaskoczył: "Dlaczego myślisz, że jestem daleko od ciebie na wysokościach? Stoję tutaj, obok ciebie, i chcę cię tylko zapewnić, że nie powinieneś się martwić, czy dzień twojej śmierci będzie prawdziwy. Tak, będzie. Wiedz też, jak bardzo czekamy na twoje przybycie: Moja Matka, Ja, Duch Miłości wraz z Ojcem Niebieskim. Duch Miłości, który cię objął, przygotowuje dla ciebie wspaniałe szczęście".
A gdy Pan Jezus przemawiał we wnętrzu mej duszy, poprzez fale ciekawych uczuć chwytała ona, jak Najświętsza Panna swoją cudowną, porywającą miłością mówiła do Pana Jezusa: "Ten jest i rozkoszą moją". I dali mi poznać, że chodziło o mnie. Najświętsza Panna do tego stopnia roztopiła się w miłości Trójcy Przenajświętszej, że ledwie mogłam ją rozróżnić w duszy. Byłam tym bardzo zaskoczona i ku mojemu zdumieniu Pan Jezus pozwolił mi zanurzyć się w cudownej rzeczy i powiedział: "To jest forma ekstazy, więc możesz to znieść siłą swego ciała". A w międzyczasie wprowadził mnie w nieznane mi wcześniej niebiańskie sprawy. Nie potrafię wyrazić ich słowami. [....]
Pan Jezus mówił mi o tym również następnego dnia, podczas mszy. Nie mogę o tym pisać. Wśród wielu rzeczy powiedział: "Ty tylko podążaj Moimi śladami! Ja również podążam twoimi śladami. Wiesz, nasze stopy chodzą razem i nasze ręce gromadzą się razem. Duch Miłości, który wziął cię w posiadanie, uważa krople oliwy z twoich ofiar za piękne i znaczące. Bądź wytrwała aż do ostatniego tchnienia! Moja Elżbieto, wytrwałość i wierność aż do śmierci jest pewnym zbawieniem dla ciebie i dla innych".
21 kwietnia 1965 r.
Wątpliwości wiary napełniają mnie nie tylko przygnębiającą siłą, ale niemal beznadziejnym strachem. Moja dusza wije się w mękach, światło wiary nie może jej przeniknąć. W ciemności mojej duszy jej przerażające cienie chcą mnie zainspirować do robienia dziwnych rzeczy. Teraz zmagam się z taką duchową trudnością. Jeden z przejawów moich wątpliwości w wierze znów się pojawił. Zaatakował we mnie spokój: moja spowiedź jest nieważna, Bóg nie przebaczył moich grzechów, a moja dusza będzie potępiona, ponieważ lekkomyślnie ufam miłosierdziu Bożemu, a to jest największy grzech, który prowadzi moją duszę do potępienia. I nie tylko moją, ale także mojego przewodnika duchowego, który również lekkomyślnie udzielił mi rozgrzeszenia, które w ogóle nie jest ważne. To straszna udręka. Nigdy nie wątpiłem w wiarę do tego stopnia, by wątpić nawet w miłosierdzie Boga. W bolesnym wirze przyjąłem Najświętsze Ciało Pana, prawie się krztusząc, i płacząc prosiłem Pana, aby pozwolił mi zaufać Jego nieskończonemu miłosierdziu i ważności rozgrzeszenia, i że nie potępi mojego duchowego przewodnika, który jest w niebezpieczeństwie tylko z mojego powodu. Musiałem pójść do niego, ponieważ on również musiał jasno zobaczyć, w jak poważnym niebezpieczeństwie jesteśmy obaj.
W tych dniach napadły mnie takie wątpliwości w wierze, że chciałem pójść do ojca dziekana i poprosić go o rozgrzeszenie i oświecenie mojego przewodnika duchowego, aby nie został potępiony. A ponieważ tego nie zrobiłem, wątpliwości zaczęły dręczyć mnie jeszcze mocniej, mówiąc, że popełniam jeszcze cięższe grzechy, ponieważ pycha mnie powstrzymuje, a ja nie chcę przyznać się do swoich grzechów i dlatego nie idę ich wyznać. Tak, to jest stan mojej duszy i w tej ciemnej duchowej udręce nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że taka może być wola Boża.
[ta sekcja przeskakuje następnie do 6 maja].
6 maja 1965 r.
Pan Jezus nie rozmawiał ze mną od dłuższego czasu. Rozmowa znów jest jednostronna. Dzisiaj, wcześnie rano, kiedy się obudziłam, pomyślałam, że zgodnie z obietnicą Pana Jezusa, 6 czerwca, moje 52 urodziny, będą dniem mojej śmierci. Myślę o tym dniu, zawsze raczej wzruszony, o którym On powiedział: tak, tak będzie.
Poszedłem na ciche odosobnienie; to już drugi dzień. Rozmyślałem o śmierci. Zastanawiam się, jaka będzie moja dusza, gdy śmierć zabierze ją z mojego ciała? Czy może zanurzy się w przyjemnym deszczu zachodniego wiatru i zaskoczy mnie oczyszczona w kroplach deszczu, a może odpocznie w cieple południowego wiatru? A może suchy wschodni wiatr wysuszy ten przypominający oddech całun, o którym Pan Jezus kiedyś powiedział: "Widzisz, to wszystko, co nas dzieli". Może będzie to wyjący północny wiatr, który w jednej chwili porwie ten całun i stanę twarzą w twarz z Panem? Często myślę o Jego przeszywającym spojrzeniu. Jakie będzie ostatnie słowo, które opuści moje usta? I czy ostatnie słowa wypowiedziane na ziemi odbiją się echem w niebiosach? O, jeśli myślę o przeszywających oczach Pana, cóż innego niż to zdanie może przyjść mi do głowy: "Panie mój, przebacz mi moje grzechy!". Czy ktokolwiek mógłby pomyśleć o czymś innym, ponieważ Pan wiele razy patrzył na mnie Swoim przenikliwym spojrzeniem i powiedział: "Spójrz w Moje oczy!" Wtedy upadłem i błagałem Pana: "Jak mógłbym spojrzeć w Twoje oczy?". Przeszywające spojrzenie Jego oczu rzuciło światło na ukryte grzechy mojej duszy i pozwolił mi zobaczyć, jak przeszywające spojrzenie Jego oczu pieści moje upadki z mojej duszy.
III/220
Nie mogłam znieść Jego spojrzenia i zamknęłam oczy, ale to nie pomogło. Wszechoświecające spojrzenie oczu Pana działało i świeciło w mojej duszy również przez moje zamknięte oczy. A jeśli ten podobny do oddechu całun opadnie, nic już nie rozproszy przeszywającego spojrzenia Jego oczu, ale wtedy będę w stanie to znieść, a moje ciało się nie załamie. W tych dniach często wieje wokół mnie wiatr śmierci i jak dobrze, że zabiera z mojego ciała to, co nałożyły na nie ciężary ziemi. Ten wyjący wiatr, znak śmierci wieje wokół mnie w różnych formach.
Dzisiaj, po Komunii Świętej, kiedy uklęknąłem, poczułem silny ból pochodzący z kości biodrowej. Przechodząc przez bok, żebra i kręgosłup, aż do gardła, spowodował taki ból, że nie mogłem nawet oddychać. Mój umysł w jednej sekundzie stał się tępy i wypełnił mnie ból, który po krótkim czasie zaczął ustępować, ale przez cały dzień wiłem się z tępym umysłem. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale wszystko jest w porządku. To też jest jedna z form cierpienia, którą Pan Jezus obiecał dawno temu. Dzięki, dzięki, dzięki boskiej miłości, która zawsze dostarcza mi cierpienia!
Po tym następuje sekcja oznaczona Maj 1965, w której udaje się do lekarza, a ten mówi jej, że nie może niczego zdiagnozować, ale raczej jej cierpienia wynikają z przyjmowania cierpień innych.
Wyjaśnienie pojawia się w okolicach jej 52i urodziny.
5 czerwca 1965 r.
W mojej duszy jest nieustanne pragnienie Boga. Przyjęłam z wielką ufnością Jego świętą wolę, czy mam żyć, umrzeć czy cierpieć. To napełniło mnie takim szczęściem, że żadne słowo nie może tego wyrazić ani opisać. Wszystko to zemdlało w mojej duszy rankiem szóstego dnia, a atak zła zaskoczył mnie ponownie. Nigdy wcześniej nie użyłem tego słowa, ale teraz muszę powiedzieć, że męki cierpienia rozerwały moją duszę. W kilku słowach opiszę ataki zła tym, czym chciał mnie oszołomić, abym zobaczył, że nie ma sensu uważać mojej wymyślonej głupoty za prawdziwą. "Czy to wielkie rozczarowanie uświadomiło ci, że to wszystko zmyśliłeś? Przyznaj to i zmień się! Kontynuowanie tego życia jest sprzeczne z twoją ludzką godnością, a nawet grzeszysz nim. Widzisz, nawet ten, kogo uwielbiasz, porzucił cię i nie daje ci ani życia, ani śmierci. Tylko potępienie jest pewne dla ciebie i dla wszystkich, którzy się z tobą zgadzają. Zaiste, tylko ty jesteś za nich odpowiedzialny! Sprowadziłeś na nich kłopoty swoimi ciągłymi kłamstwami".
Zaatakował mnie z taką siłą, że natychmiast straciłem równowagę duszy. Ta walka trwała kilka dni. W tej wielkiej niepewności moją jedyną modlitwą była Modlitwa Pańska. Prosiłem Ojca Niebieskiego, aby przyjął moją duszę i ciało. Chcę Go kochać i służyć Mu całym moim umysłem i gorliwie prosić Go, aby Jego święta wola doskonale się we mnie wypełniła przez Niego. To jest wszystko, czego pragnę. Prosiłem Go o przebaczenie wszystkich moich grzechów przez zasługi naszego Pana, Jezusa Chrystusa. I aby przyjął to moje pragnienie. I ofiarowałem Mu niepewność mojej duszy, która sprawia, że tak bardzo cierpię.
9 czerwca 1965 r.
Wieczorem położyłem się do łóżka. Z powodu osłabienia i zmęczenia ledwo byłem w stanie myśleć. Zupełnie niespodziewanie przemówienie Pana Jezusa zaskoczyło mnie i zaczął On nawet mówić. Nigdy w życiu nie dotknął mnie swoimi słowami tak jak teraz. Słuchałem z drżącą duszą i oddanym skupieniem. Zmęczenie zniknęło, a ciemność mojej duszy ustała. Trudno mi było uchwycić znaczenie Jego słów. Przez ostatnie kilka dni otaczała mnie oślepiająca ciemność. Każda chwila była dla mnie nie tylko fizyczną, ale i duchową torturą.
Słowa Pana Jezusa: "Elżbieto moja, siostro moja! Znalazłem radość w walce o twoją duszę. Jest moją największą radością, jeśli nieustannie walczysz z księciem ciemności. Kto to czyni, ma zapewnione zbawienie. Moja droga, uwolniłem twoją duszę od ciemności ostatnich dni. A teraz powiem ci, dlaczego. Nie wierz, że były to zwodnicze wyobrażenia w twojej duszy. Nie! Moje boskie słowa są zawsze celowe i zasłużone, bez względu na to, jak mroczne są dla ciebie. Widzę, że brak spełnienia twojej śmierci spowodował takie cierpienie w twojej duszy. Pytam cię, czy żyjesz teraz, tak jak przedtem? Nie, prawda? Dla świata całkowicie umarłeś. Będę kontynuował później. Odpocznij teraz." Zamilkł. Nie mogłem zasnąć. Prawie całą noc nie spałem. Rozmyślałem nad słowami Pana Jezusa. Podczas tej wieczornej rozmowy Pan Jezus pochwalił mnie. Następnego dnia nie byłam w stanie tego zapisać, przeszło to do świadomości mojego umysłu. Byłam taka szczęśliwa, bo czułam się niegodna pochwały Pana Jezusa. Nie mogę być wystarczająco pokorny. Kłaniam się przed Nim i proszę o pokorę aniołów i świętych w niebie, i stawiam obok nich moją maleńką pokorę i myślę o słowach Pana drżących w mojej duszy.
To nadaje kontekst stwierdzeniu, które znajdujemy w niebieskim dzienniku z 10 czerwca 1965 roku: "Fakt, że twoja śmierć jeszcze nie nadeszła, jest również formą tych cierpień. Z radością przyznaję, że byłem bardzo zadowolony, kiedy wyrzekłeś się swojego życia. To wyrzeczenie było owocne zarówno dla ciebie, jak i dla tych, dla których je ofiarowałeś".
Następnie dr Kovács odnosi się do dwóch zdań w Dzienniczku, które odnoszą się do tego, że Jezus był człowiekiem w przeszłości: "Ja też byłem człowiekiem" i "Kiedyś byłem człowiekiem". W niebieskim dzienniku jedno zdanie jest przetłumaczone w sposób, który pozwala uniknąć trudności, a drugiego brakuje. Dr Kovács zwraca uwagę, że nie możemy tego tak rozumieć i nie chodziło o to, by powiedzieć, że Jezus nie jest już mężczyzną. Odnosi się to do stanu lub działania z przeszłości, aby podkreślić i nie ma na celu sugerowania, że Jezus nie jest już w tym stanie. Nadal jest w pełni człowiekiem i w pełni Bogiem.
Potencjalne problemy doktrynalne
W pierwszej części sekcji dr Kovács porusza kwestię, która nie wydaje się mieć teologicznego rozwiązania. Odnosi się on do idei, że ustalona liczba modlitw może mieć wpływ na dusze czyśćcowe, np. jedna dusza uwolniona za każde trzy Zdrowaś Maryjo. Pytanie brzmi, czy działania na tym świecie (wymiar immanentny) mogą mieć wpływ poza tym światem (wymiar transcendentny). Jak wskazuje przypis 103, może to być walka teologiczna, ale jak moglibyśmy zaprzeczyć temu w Dzienniku, a jednocześnie zaakceptować pierwsze soboty lub ideę odpustów. Nie jestem pewien, dlaczego porusza tak nieokreślony temat, chyba że ma być dokładny.
Jedynym innym tematem, który dr Kovács omawia w tej sekcji, jest Zdrowaś Maryjo - Płomień Miłości. Aby zrozumieć jego komentarze, pomocne jest zrozumienie pewnych rzeczy, które nie są oczywiste w obecnym angielskim tłumaczeniu Dzienniczka. W naszej obecnej wersji prośba ta pojawia się na początku Dzienniczka, w październiku 1962 roku. W odręcznym pamiętniku Elżbiety tak nie jest. W rzeczywistości jest to ostatni wpis dokonany 14 marca 1983 r. - ponad rok po ostatnim wpisie w Dzienniczku i zaledwie dwa lata przed śmiercią. Pisze, że Najświętsza Dziewica powiedziała jej to w 1962 roku, ale nie odważyła się tego zapisać.
Warto również zauważyć, że sekcja, którą mamy w Niebieskim dzienniku wyjaśniająca prośbę, NIE jest częścią dziennika Elizabeth. Jest to sekcja, która brzmi:
Uwaga: Właściwy biskup zapytał Elżbietę: "Dlaczego bardzo stare Zdrowaś Maryjo ma być odmawiane inaczej?". 2 lutego 1982 roku Pan odpowiedział:
Jezus: "To wyłącznie dzięki skutecznym błaganiom Najświętszej Dziewicy Trójca Przenajświętsza udzieliła wylania Płomienia Miłości. Przez to proście w modlitwie, którą pozdrawiacie Moją Najświętszą Matkę: "Rozprzestrzeniaj działanie łaski Twojego Płomienia Miłości na całą ludzkość, teraz i w godzinie naszej śmierci. Amen. Aby przez jego działanie ludzkość się nawróciła".
Najświętsza Panienka dodała:
Maryja: "Nie chcę zmieniać modlitwy, przez którą Mnie czcicie; (przypis: Zdrowaś Maryjo) przez tę prośbę chcę raczej wstrząsnąć ludzkością. To nie jest nowa formuła modlitewna; to musi być nieustanne błaganie".
Ta sekcja została dodana przez innych, którzy rozmawiali z Elizabeth na ten temat. W tym kontekście przyjrzyjmy się komentarzom dr Kovácsa. Porusza on kilka ważnych kwestii i przynajmniej jedna z nich może skorygować sposób, w jaki opisujemy Zdrowaś Maryjo:
- Nie jest to jedyny i "poprawny" sposób odmawiania Zdrowaś Maryjo.
- Nie jest to obowiązkowe dla nikogo w Kościele.
- Chociaż opiera się na tradycyjnym Zdrowaś Maryjo, tworzy nową modlitwę.
- Nie ma to wpływu na oryginalną modlitwę i nie wymaga od nikogo jej zmiany.
Kluczowy punkt:
Następnie dr Kovács powtarza tę kwestię, więc wydaje się ona dla niego ważna: "Musimy zaznaczyć, że odmawianie Zdrowaś Maryjo z dodatkiem nie jest ani "korektą", ani "dodatkiem" do oryginału, ani jakimś jego wariantem, ale samowystarczalną modlitwą, niezależną od oryginalnego Ave Maria [Zdrowaś Maryjo]". Tak więc możemy przestać odnosić się do zmiany w Zdrowaś Maryjo, ale zacząć mówić o Zdrowaś Maryjo Płomieniu Miłości jako o nowej modlitwie opartej na Zdrowaś Maryjo.
Co zatem można powiedzieć o stwierdzeniu przypisywanym Maryi w naszym obecnym tłumaczeniu: "Nie chcę zmieniać modlitwy, przez którą mnie czcicie; (przypis: Zdrowaś Maryjo) przez tę prośbę chcę raczej wstrząsnąć ludzkością. To nie jest nowa formuła modlitewna; to musi być nieustanne błaganie"? Osobiście często zastanawiałem się nad pozorną sprzecznością, tj. "Nie chcę zmieniać modlitwy" i "to nie jest nowa modlitwa". Zbyt uważne czytanie tych słów bez lepszego zrozumienia węgierskiego jest nieco niebezpieczne, ale być może źle zrozumieliśmy to stwierdzenie, nie rozumiejąc, gdzie jest nacisk. Być może nacisk nie jest położony na samą modlitwę, ale na sposób jej odmawiania. Być może o to właśnie chodzi naszej Błogosławionej Matce. Ona nie chce rutynowej "formuły" modlitewnej wypowiadanej jak wiele pustych słów wypowiadanych od czasu do czasu z obowiązku. Ona pragnie, aby modlitwa wypływała z naszych serc jako nieustanne błaganie, którego żar wstrząsa ludzkością.
Przypis 106 dodaje punkt wyjaśniający i cytuje poniższą sekcję 4.4 Statutu Ruchu Płomień Miłości:
Ustanowić w praktyce wśród członków Stowarzyszenia jako "prywatne nabożeństwo" prośbę Dziewicy w drugiej części Zdrowaś Maryjo: "Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, rozprzestrzeniaj działanie łaski Twojego Płomienia Miłości na całą ludzkość, teraz i w godzinie naszej śmierci. Amen", o ile może to być zatwierdzone.
Należy zwrócić uwagę na odniesienia do "prywatnej pobożności" i "o ile może to być zatwierdzone". Dr Kovács wyjaśnia to jako "podczas spotkań Ruchu, Ave Maria [Zdrowaś Maryjo] może być odmawiane z dodaną formułą, a poza spotkaniami Ruchu za zgodą miejscowego ordynariusza".
Interakcja Kościoła i dziennika
W tej części dowiadujemy się kilku interesujących rzeczy zarówno o historii Dziennika, jak i o jego perspektywie. Dr Kovács wspomina o rozprzestrzenianiu się Płomienia Miłości poza Węgry i o różnych "fragmentach" Dziennika. Przypis 107 daje nam jeszcze więcej jasności. "Wyciąg" z Pamiętnika otrzymał Nihil Obstat, gdy Elżbieta jeszcze żyła, ale ówczesna sytuacja polityczna sprawiła, że udzielenie Imprimatur było niepraktyczne i ostatecznie wymusiło usunięcie Nihil Obstat.
Przypis wspomina o kompilacji stworzonej przez Annę Roth, dobrą przyjaciółkę Elizabeth, i mówi, że kompilacja ta została przetłumaczona na język hiszpański, opublikowana w Ekwadorze i otrzymała imprimatur od arcybiskupa Ruiza. Nie wiem na pewno, ale może to być węgierski dokument, z którego ojciec Rona dokonał hiszpańskiego tłumaczenia, ponieważ, o ile mi wiadomo, oryginalny, odręcznie napisany Dziennik nigdy nie opuścił Węgier. Wyjaśniałoby to również, dlaczego w Niebieskim dzienniku znajdują się sekcje zawierające informacje z osobistych rozmów z Elżbietą, które nie są częścią odręcznego dziennika.
Wykorzystanie fragmentów i sytuacja polityczna na Węgrzech, która uniemożliwiła zatwierdzenie tam Płomienia Miłości, nadają kontekst znaczeniu inicjatywy kardynała Erdő z 2009 roku. Jak napisano w badaniu, opierało się ono na całym oryginalnym tekście Dzienniczka. Nie było to tak proste, jak się wydaje. Nie tylko pismo Elżbiety było słabe z powodu jej braku wykształcenia, ale same Węgry zmieniły się dramatycznie w krótkim czasie między pisaniem Elżbiety a egzaminem z 2009 roku. Utworzono komitet składający się z osób, które dobrze znały Elżbietę i eksperta w dziedzinie zmian w języku węgierskim, w celu skompilowania tego, co stało się krytycznym wydaniem we współczesnym języku węgierskim.
Kilka akapitów później dowiadujemy się kolejnego interesującego faktu na temat Dziennika, a mianowicie, że istnieją fragmenty odręcznego Dziennika, które nie są częścią wydania krytycznego, ponieważ Elżbieta zaznaczyła na marginesach, że wiadomość była przeznaczona tylko dla niej. Zostało to potwierdzone przez Győző Kindelmann w poście na Facebooku z 25 września 2021 r:
Niewielu z was może wiedzieć, że nie cały oryginalny rękopis Duchowego Dziennika Płomienia Miłości został włączony do krytycznego wydania książki, która została zredagowana przez kardynała Pétera Erdő i opublikowana za zgodą Kościoła. Jednym z głównych powodów jest to, że rękopis zawiera pewne komunikaty lub przesłania, w których Matka Boża lub Pan Jezus poprosili panią Elżbietę, aby napisała: "Tego nie należy mówić na zewnątrz"; albo: "Poniższych wierszy nie należy jeszcze publikować".
Jeden z tych fragmentów, pochodzący z pierwszego orędzia Błogosławionej Dziewicy z 13 kwietnia 1962 roku, jest szczególnie godny uwagi. Jest to proroctwo, o którym możemy śmiało powiedzieć, że spełniło się prawie pięć dekad później. Dlatego uważamy, że nadszedł czas, aby je opublikować.
Matka Boża mówi: "Nadejdzie czas, kiedy nie będziecie mogli masowo przychodzić do kościołów. To będą trudne czasy, ale nie bójcie się, ci z was, którzy przyjmą i będą wierni moim prośbom, otrzymają wiele łaski w potrzebie".
W drugim akapicie tej sekcji dr Kovács wspomina o wiadomościach wysyłanych do Rzymu. Jest to temat, który znajduje się w krytycznym wydaniu Dzienniczka, ale nie mamy zbyt wielu informacji na ten temat w obecnej wersji angielskiej. We wpisie z 18 września 1965 r. znajduje się wzmianka o Jezusie proszącym Elżbietę, aby pościła, dopóki święta sprawa nie dotrze do Ojca Świętego i jej spowiednika, który tego zabrania.
Nasz angielski Dziennik kończy się na wpisie z 12 grudnia 1981 r., ale wydanie krytyczne kontynuuje wpis z tego dnia i wyjaśnia, dlaczego nastąpiło takie opóźnienie w przedstawieniu Płomienia Miłości Ojcu Świętemu i dlaczego w Dzienniku między 1965 a 1981 r. jest 16 lat przerwy:
Teraz muszę napisać więcej o sprawach wspomnianych na siódmej stronie dziennika [wpis z 18 września 1965 r.]. O czterdziestodniowym poście, którego zabronił Gy.K., mój były przewodnik duchowy. Mój późniejszy przewodnik duchowy i spowiednik, E.F. - który przez lata troszczył się o stan mojej duszy - przychodził do mnie w każdy piątek. Dopiero kilka dni przed naszym wyjazdem do Rzymu dowiedziałem się, że przez lata miał mnie pod obserwacją. Kiedy wydarzyło się to, o czym za chwilę napiszę, on już od lat obserwował moją duszę. Pewnego dnia Pan Jezus powiedział: "poproś swojego przewodnika duchowego, aby zezwolił na czterdziestodniowy post dla ciebie, który będzie się składał z chleba i wody".
Następnego dnia przyszedł ojciec i zapytałem go, a raczej powiedziałem mu prośbę Pana Jezusa. Chociaż byłem przygotowany na jego odmowę, ale ku mojemu największemu zaskoczeniu odpowiedział: "Moja droga, skoro Pan Jezus cię o to poprosił, to musisz to zrobić".
Było to w piątek. W następny poniedziałek rozpocząłem ścisły post. Tutaj muszę opisać okoliczności w mojej rodzinie. Mój owdowiały syn ożenił się po trzech latach bycia wdowcem. Było trzech małych chłopców: roczny, dwuletni i trzyletni, jeszcze niemowlęta. Ich matka zmarła bardzo nagle i nikt nie zaakceptował małych sierot. Wychowanie szóstki dzieci zakończyłam jako wdowa. Byłam bardzo zmęczona i chciałam odpocząć, ale nie mogłam tego zrobić. Musiałam zacząć wychowanie od nowa z trójką małych dzieci. Dwoje zaprowadziłam do żłobka, jedno do przedszkola.
W tym czasie Pan Jezus również zaplanował moją duszę swoimi niezwykłymi boskimi orędziami, więc moje trudne życie, wraz z wielkim smutkiem mojego syna, trwało nadal. Wychowywałam troje małych sierot przez szesnaście lat. W ciągu tych szesnastu lat mój syn również poważnie zachorował, od ośmiu lat nie mógł chodzić. Tak więc moje życie stało się jeszcze trudniejsze: trzech żywych małych chłopców, ich ciężko chory ojciec, a ja spełniałam prośby Pana Jezusa i Najświętszej Dziewicy ze wszystkich sił, jak mi nakazali, podejmując każdą pokorę, kpinę i pogardę. Nazywano mnie wszystkim: idiotką, głupią, psychiczną. Ale w tych trudnych czasach otrzymałem wspaniałe łaski i nieskończoną pomoc w wykonywaniu mojej fizycznej pracy.
Później, kiedy dzieci zaczęły dorastać i miały dziewięć, dziesięć i jedenaście lat, Pan Jezus powiedział mi, że muszę zabrać Płomień Miłości do Rzymu. Powiedziałam mojemu duchowemu ojcu o prośbie Pana Jezusa. Zaakceptował ją całkowicie.
Jest to podróż z 1976 roku, o której mowa w Egzaminie. Wydanie krytyczne kontynuuje opis jej drugiej samodzielnej podróży rok później, o której również wspomniano w Egzaminie.
Następnie dr Kovács odnosi się do stwierdzenia naszej Błogosławionej Matki, że nie będzie potrzeby zatwierdzania ani badania Płomienia Miłości. Od 19 października 1962 roku:
Tak jak cały świat zna moje imię, tak chcę, aby Płomień Miłości mojego serca dokonujący cudów w głębi serc był również znany. Nie będzie potrzeby badania tego cudu. Wszyscy poczują jego autentyczność w swoich sercach. Kto raz go poczuł, przekaże go innym, ponieważ moja łaska będzie w nich aktywna. Nie ma potrzeby uwierzytelniania. Ja sam uwierzytelnię to w każdej duszy, aby wszyscy rozpoznali wylew łaski Mojego Płomienia Miłości.
Wskazuje, że nie oznacza to, że nie powinniśmy szukać aprobaty ze strony Kościoła. Odzwierciedla to raczej to, co często mówimy naszym przywódcom, a mianowicie: zacznij od korzeni; rozprzestrzeniaj Płomień Miłości z serca do serca. Ludzie będą wiedzieli, że to jest słuszne; wyczują to; rozpoznają moc łaski, którą przynosi w ich życiu. W ten sposób Ruch przynosi owoce, które możemy następnie zanieść naszym biskupom i pastorom, aby uzyskać ich aprobatę.
Odnosi się również do stwierdzenia Elżbiety z 22 listopada 1962 r., że "nie jest konieczne posiadanie cnót kardynalnych, aby szerzyć Płomień Miłości". Wskazuje, że nie jest to technicznie poprawne, ale musi być postrzegane w kontekście. Nie jest to stwierdzenie o Płomieniu Miłości, ale o jej pokorze. Chodzi o to, że kapłan, któremu powierzyła przesłania Płomienia Miłości, zdyskredytował je i powiedział jej, aby skupiła się na cnotach kardynalnych, zwłaszcza na roztropności. Zdaje sobie sprawę, że nie musi być szczególnie wykształcona w roztropności i wyraża swoje uczucia Jezusowi: "Kiedy odeszłam od konfesjonału, . pomyślałam o cnotach kardynalnych. Czy roztropność byłaby najważniejsza? "Mój czcigodny Jezu, uczęszczam do Twojej szkoły i jeśli jest coś, czego nie wiem, do Ciebie należy decyzja, czy powinnam to wiedzieć, czy nie. Nie jest konieczne posiadanie cnót kardynalnych, aby szerzyć Płomień Miłości. W przeciwnym razie Ty byś mnie pouczył".
Praktyki zgodne z tradycją Kościoła
W tej następnej sekcji Badanie pokazuje, jak spójne są praktyki Płomienia Miłości z historią Kościoła. Jak często przedstawialiśmy, moc Płomienia Miłości nie polega na jego nowości, ale wręcz przeciwnie; Jezus i Maryja wzywają nas do wielkich praktyk łaski, które zawsze miały moc przełamywania wpływu zła, ale teraz z większą mocą i intensywnością. Nie chodzi o przesłanie czy posłańca; chodzi o łaskę.
Dr Kovács zaczyna od Mszy Świętej i tego, jak wierzymy, że jest ona najwyższą formą wylania łaski - w pełni zgodną z Kościołem. Przypomina nam, że oślepienie szatana podczas Mszy nie jest wydarzeniem jednorazowym, ale prowokuje jego większą wściekłość; bitwa trwa. Przytacza komentarze Maryi z 22 listopada 1962 roku:
Maryja: "Jeśli uczestniczysz we Mszy Świętej, nie będąc do tego zobowiązanym i jesteś w stanie łaski przed Bogiem, w tym czasie wyleję Płomień Miłości z Mojego Serca i oślepię szatana.
Moje łaski spłyną obficie na dusze, za które ofiarujesz Mszę Świętą, ponieważ kiedy szatan jest zaślepiony i pozbawiony swojej mocy, nie jest w stanie nic zrobić. Uczestnictwo we Mszy Świętej jest tym, co najbardziej pomaga zaślepić szatana. Udręczony i dyszący straszliwą zemstą, prowadzi zaciekłą walkę o dusze, ponieważ czuje zbliżające się nadejście jego ślepoty".
Dr Kovács podkreśla, że Dziennik nie prosi o nic, co jest niemożliwe, ale że jesteśmy wezwani do tego, do czego zawsze byliśmy wezwani. W przypisie 113 przypomina nam o potrójnym wezwaniu do pokuty w Fatimie, nawiązując do tego, co wielu z nas już docenia. Przypomina nam, że to wezwanie do świętości przejawiające się w ascetycznym życiu zakorzenionym w miłości, która wylewa się na innych, jest zgodne z wieloma objawieniami maryjnymi (przypis 115).
"Poznacie ich po ich owocach" (Mt 7:20)
Ta ostatnia sekcja teologicznej części oceny zaczyna się od najpiękniejszego stwierdzenia. W Płomieniu Miłości nie ma żadnych spektakli, jak to miało miejsce w przypadku innych objawień maryjnych - "nie ma uzdrowienia, ani cudu słońca, ani wylania łez itp. Możemy jedynie mówić o owocach, które są doświadczane i świadczą o wewnętrznych cudach. Cuda wydarzyły się w głębi dusz". Rzeczywiście, Płomień Miłości dotyczy cudu chrześcijaństwa - cudu większego niż rozstąpienie się Morza Czerwonego - cudu przemiany naszej natury z ogólnie samolubnej natury ludzkiej w doskonale bezinteresowną naturę boską - poprzez działanie łaski, aby stać się boskim w całkowitym zjednoczeniu z Jezusem, prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jak bowiem możemy zmienić naszą naturę? To jest cud - największy cud.
Dr Kovács wspomina następnie o dwunastu kapłanach i potwierdza, że nigdy nie powiedziano nam, kim są wszyscy z nich. Wspomina jednak również o dwunastu świeckich, dwunastu zakonnicach i dwunastu nauczycielach. Brakuje tego w naszym obecnym angielskim tłumaczeniu. W części dotyczącej okresu od 4 do 7 marca 1962 roku, po akapicie kończącym się słowami: "Nikt i nic nie oderwie was ode Mnie", znajduje się kolejny akapit:
Po rozmowie przekazał mi swoje wiadomości: "Moja droga dziewczyno! Musisz zwerbować jeszcze dwanaście dusz do mojego dzieła odkupienia; dwunastu świeckich mężczyzn i dwunastu nauczycieli, którzy podejmą się adoracji i pokuty w czwartki i piątki. Przygotują się do tego z wielką gorliwością i ofiarują to za dwunastu kapłanów, aż nasza sprawa osiągnie swój cel. W końcu zaproszę dwanaście osób na czwartkową i piątkową adorację i przebłaganie z "Umiłowanego Domu", a oni ofiarują swój post za dwunastu kapłanów, na ile pozwoli im zdrowie. Nie powinni być pozbawieni ducha, ponieważ udzielę im ogromnych łask".
W krytycznym wydaniu Dziennika znajduje się przypis redaktora, który wyjaśnia więcej na temat "Ukochanego Domu":
Przed kasatą zakonów dom ten był domem Sióstr Służby Społecznej, który - po kasacie - był używany przez siostry jako mieszkanie (w II. dzielnicy Budapesztu). W domu mieszkało kilka starszych zakonnic, wśród nich siostra, która "została do niej przysłana" (siostra P, urodzona w Nagyvárad, dziś Oradea w Rumunii) Zainspirowana przez Pana, Madame Erzsébet szukała siostry prowadzącej przykładne życie, która pomagała jej w sprawach duchowych. Z radością przyjęła jej pomoc, zwłaszcza że była osobą poświęconą Bogu. Madame Erzsébet pisała do zakonnicy niektóre fragmenty Dziennika w formie listów. Czasami jednak nie jest jasne, gdzie te listy się kończą. Czasami po prostu zwraca się do siostry w tekście, ale nie pisze do niej listu.
Nieco więcej na ten temat można znaleźć w osobnej pracy zatytułowanej "Kochać, będąc kochanym - uczenie się miłości z dziennika duchowego Płomień miłości" autorstwa o. Domonkosa Mészárosa OP:
3.3. PIERWSZA DWUNASTKA; CZŁONKOWIE ŻYCZLIWEGO DOMU; RUCH JEST ZARYSOWANY
Według Dzienniczka duchowego, jak wspomniano wcześniej, Jezus po raz pierwszy powołał trzy razy dwanaście osób - należących do siebie - do służby Płomieniowi Miłości: sióstr zakonnych, kapłanów i osób świeckich. Od tego momentu ruch się rozprzestrzenił.
3.3.1. Skutki łaski płynącej z poświęcenia się Bogu W tamtych czasach, w latach sześćdziesiątych, nie mogło być mowy o klasztorach czy siostrach zakonnych. Pomimo ich rozwiązania, Siostry Służby Społecznej bardzo zachęcały Elżbietę w życzliwym domu - zwłaszcza na wczesnym etapie orędzi Płomienia Miłości - ilekroć strach sprawiał, że zatrzymywała się przed spowiedzią, albo ksiądz był dla niej niegrzeczny, albo pytał/instruował ją inaczej, niż powiedziała jej Matka Najświętsza. Nie było łatwo być posłuszną w takich sytuacjach. Rzeczywiście, Elżbieta kłóciła się z Matką Najświętszą, ale Ona łagodnie korygowała jej ludzkie słabości, jej zmienną wolę i zmienne stany duszy, prosząc ją, aby zawsze była posłuszna swojemu spowiednikowi. Oprócz tego, regularne życie modlitewne sióstr nauczyło Elżbietę wznosić się ponad jej zmienne nastroje i uczucia uniesienia lub opuszczenia. W ten sposób praktyka pokazała, jak ściśle powiązane było życie sióstr zakonnych i osób świeckich, życie Elżbiety i życie członków życzliwego domu. [Dom życzliwości był budynkiem mieszkalnym Sióstr Służby Społecznej w 2nd dzielnicy Budapesztu, w Hűvösvölgy, przed rozwiązaniem zakonów].
Sekcja teologiczna kończy się wskazaniem na cudowne rozprzestrzenianie się Płomienia Miłości na całym świecie z jego obfitymi owocami działania łaski i bez bezpośrednich wysiłków organizacyjnych Elżbiety jako dowodu jego autentyczności.
Podsumowanie
W ogólnym podsumowaniu teologicznego badania Dzienniczka dr Kovács czyni subtelną, ale krytyczną uwagę. Mówi, że w Dzienniku znajdują się sformułowania, które są błędne, ale analiza kontekstu wyjaśnia, co Elżbieta zamierzała powiedzieć, a to, co zamierzała powiedzieć, jest zgodne z naukami Kościoła. Na tej podstawie możemy zrozumieć dwa istotne podpunkty.
Po pierwsze, musimy uważać, aby nie czytać zbyt ściśle dosłownych słów Dzienniczka. Jeśli skupimy się na jakiejś frazie bez kontekstu tekstowego i teologicznego, możemy dojść do stanowiska sprzecznego z nauczaniem Kościoła, ponieważ istnieją błędne sformułowania, które wymagają wyjaśnienia w kontekście. Jest to szczególnie niebezpieczne ze względu na naszą ludzką tendencję do przyciągania nowości i wyjątkowości, tak jakby przekazywały one specjalną wiedzę. Jeśli Elżbieta sformułowała coś niepoprawnie, wbrew Kościołowi, będzie się to wyróżniać jako inne i możemy zostać przyciągnięci do tego ze względu na jego nowość, nie zdając sobie sprawy, że to, co Elżbieta ma na myśli (rozpoznane z kontekstu), nie jest dokładnie tym, co napisała. Dokładnie to mamy na myśli, gdy mówimy o wyrwaniu czegoś z kontekstu. Przykładami przytoczonymi w Egzaminie są: "Wielu popada w potępienie wbrew swojej woli" i "nie ma potrzeby zatwierdzania".
Drugi podpunkt jest powiązany, a mianowicie musimy zawsze postrzegać Płomień Miłości w kontekście Ewangelii i podporządkowywać go jej. Płomień Miłości nie może żyć własnym życiem poza Ewangelią i Kościołem i nigdy nie może stać się ważniejszy od nich. Przez cały czas trwania Egzaminu i wyraźnie w Podsumowaniu, Dzienniczek jest oceniany w odniesieniu do Ewangelii i nauczania Kościoła. W naszym entuzjazmie nie możemy zawyżać znaczenia Płomienia Miłości, nawet jeśli jest to największe wylanie łask od czasu, gdy Słowo stało się ciałem. Mamy wszystko, czego potrzebujemy w Jezusie i Ewangelii. Płomień Miłości i wszelkie inne nabożeństwa i ruchy nie istnieją dlatego, że są konieczne, ale dlatego, że są przydatne do wspierania i promowania Ewangelii i nauczania Kościoła.
Jest to główny punkt podsumowania i badania, a konkretnie, że Dziennik JEST zgodny z Ewangelią i naukami Kościoła oraz promuje Ewangelię i życie łaski wszędzie tam, gdzie rozprzestrzenił się na świecie. Nawet jeśli istnieje kilka błędnych sformułowań, "koncepcje nauk o Trójcy Świętej, chrystologii, pneumatologii, łasce Bożej i mariologii są poprawne" oraz "praktyki ascetyczne, zawarte w niektórych orędziach, są również w pełni zgodne z wiarą katolicką". Tak więc "możemy przypuszczać wiarygodność treści alokucji, czyli przekonanie, że z dużym prawdopodobieństwem można je przypisać prawdziwym i obiektywnym łaskom" i wziąć sobie do serca konkluzję dr Kovácsa, że "to wydanie Dziennika duchowego służy Kościołowi, a zatem jest godne wydrukowania i opublikowania".
Końcowe oznaczenie daty, tj. "święto Ofiarowania Jezusa w Świątyni, 2020 r. n.e." było źródłem nieporozumień. Ciągle pytaliśmy Győző Kindelmann o dokument opracowany w wyniku dochodzenia kardynała Erdő, które doprowadziło do jego zatwierdzenia w 2009 roku, a Győző wskazywała nam na ten dokument z 2020 roku - oczywiście późniejszy niż 2009! To, że jest to dokument z 2009 roku, potwierdza opublikowany w 2015 roku "Loving While Being Loved - Learning to Love from the Flame of Love Spiritual Diary" ojca Mészárosa, w którym pisze on we wstępie: "Moja wcześniejsza niechęć do Płomienia Miłości została pokonana przez doskonałą pracę: Ocenę Teologicznego Cenzora Płomienia Miłości Duchowego Dziennika, napisaną przez dr Zoltána Kovácsa i opublikowaną w numerze Magyar Sion z 2009 roku". Domyślam się, że datownik z 2020 roku jest datą tłumaczenia na język angielski.
Modlę się, aby ten przewodnik po teologicznym badaniu duchowego dziennika "Płomień miłości" okazał się pomocny. Chociaż jego celem było uczynienie Egzaminu bardziej przystępnym, sam w sobie nie jest lekką lekturą. Aby powtórzyć wprowadzenie do tego przewodnika, zrozumienie tych niuansów nie jest konieczne, aby modlić się i żyć Płomieniem Miłości, ale jest to konieczne dla nas, przywódców, aby bronić i chronić Płomień Miłości oraz lepiej służyć naszym wielbicielom, którzy mają pytania. Niech nasz Pan, nasza Pani i Święty Józef pomogą nam szerzyć tę wielką łaskę, ten wielki dar, na całym świecie dla odnowy Kościoła i zbawienia dusz.
John A. Sullivan III - Boże Narodzenie, 2021 r.